piątek, 29 marca 2013

Od Imogen- C.D. Mai

-Hm..W porządku-odparłam z wahaniem. Byłam oszołomiona i nieco wstrząśnięta tym wszystkim co się dziś wydarzyło. Atak Mai-potwora, ucieczka i stanie się darmowym bufetem..To za wiele.- A jak z tobą?
Uśmiechnęła się lekko.
-Dobrze. Dzięki tobie.
-Każdy zrobiłby tak na moim miejscu-odparłam wzruszając ramionami.- To nie było trudne. Wystarczyło tylko...
-Nie zwracać uwagi na ból w nadgarstku i wampira przyssanego d ręki?Daj spokój  wiem, że nie było to przyjemnym doświadczeniem.
-Jestem..a przynajmniej byłam kiedyś Aniołem. To normalne, że pomagam innym.
-Nie. Część Aniołów zabija takich jak my. Polują na nas. Zabijają bez litości.
-Wiem o tym. Ale ja żyłam w innym świecie. Tam nie było mowy o zabujstwach, łowach. Pomagaliśmy wszystkim..oprócz demonom. To był taki mały wyjątek-stwierdziłam z gorzkim uśmiechem.- Omało bym nie zapomniała. Co miałaś na mysli mówiąc, że nigdy nie spotkałaś nikogo z krwią Obdarzonych?

<Mai?>

Od Imogen- C.D. Soul'a

W oszołomieniu słuchałam chłopaka. Nie mogłam uwierzyć w to co mówi, byłam pewna, że to tylko wyraz pocieszenia, ale i tak jego słowa sprawiały mi dużą przyjemność.
Odchrząknęłam zanim zaczęłam mówić:
-Soul..To, hm... bardzo miłe, że próbujesz mnie pocieszyć. Doceniam to, ale wiem, że to tylko puste słowa.Nie ma we mnie nic wyjątkowego- ciągnęłam zanim zdążył mi przerwać. -Mówisz, że mnie podziwiasz- kłamstwo.Uważasz, że jestem silna- brednie. Sądzisz, że jestem- znów odchrząknęłam lekko zmieszana- ładna- cóż, powinieneś przyjrzeć mi się jeszcze raz.
Dopiero teraz zamilkłam.
-Imogen, ja...
-Nie, proszę. Nie zaprzeczaj,
-Czemu?
-Co?-jego pytanie zbiło mnie z tropu.-Co czemu?
-Czemu mam nie zaprzeczać?
Zatkało mnie. Przez chwilę stałam z rozdziawionymi ustami gapiąc się na niego bez zrozumienia. O co mu chodzi? Przecież powiedziałam czemu.
-Nie rozumiem.
-Czemu sądzisz, że się mylę?-powtórzył z uporem dziecka. Jednak w te chwili nie miał w sobie nic z małego szkraba.
-No, bo...Ja przecież nie jestem ani wyjątkowa, ani skromna czy ładna.
-Ty tak uważasz-stwierdził z uśmiechem.
-A nie jest tak? Wiem jaka jestem. Znam się. Wiem, że popełniam błędy, wiem, że nie wyróżniam się z tłumu, wiem, ze nie jestem... A ty? Ty znasz mnie od góra pół godziny. W ciągu jednej rozmowy nikt nie jest w stanie poznać drugiego człowieka.-westchnęłam ciężko.-Nawet jeśli chciałabym, żeby to wszystko było prawdą, nie ma siły, by tak się stało- dodałam odwracając od niego wzrok. Teraz było mi głupio, że tak dałam ponieść się emocjom. Czy nie mogłabym chociaż raz, tak jak każda inna dziewczyna bez oporu przyjąć komplementu?
"Pewnie uważa mnie za idiotkę"- pomyślałam ze smutkiem.-" Za bardzo się nie myli".
Zatopiona w ponurych rozmyślaniach prawie zapomniałam, że ich obiekt jest tu ze mną. Gdy podszedł do mnie i przytrzymując za podbródek zmusił do spojrzenia w swoje ciemno czekoladowe oczy zaparło mi dech w piersiach. Dosłownie. Poczułam coś dziwnego.. Irytującego, ale również przyjemnego.
<Soul? >

Od Kiry- C.D. Kiary


[...]
Patrzyłam na nią totalnie zbita z tropu.
- Co ty chrzanisz? - syknęłam, przyglądając się jej uważnie
- Ale o co ci chodzi? - zapytała, zaskoczona
- O to co powiedziałaś! Że niby ja jestem piękna? Kochana? Wartościowa! JA?!
- Taka jest prawda.
- Grrr! - uderzyłam pięścią w pobliskie drzewo, a te zatrzeszczało. W miejscu, w które uderzyłam pojawiło się wgniecenie, moja ręka jednak była w idealnym, nienaruszonym stanie. Odecthnęłam głęboko i powoli, nieco już spokojniejsza, odwróciłam się do Kiary.
<Kiaro?>

Od Kiry- C.D. Halie


[...]
Patrzyłam za nim nierozumiejącym wzrokiem, przechylając głowę na bok. Dopiero po chwili załapałam, że ten czyta mi w myślach. Otrząsnęłam się i ruszyłam za nim. Błyskawicznie znalazłam się tuż za nim. Nie byłam nawet zdyszana, chociaż on znajdował się już po drugiej stronie korytarza. Taki mały plus bycia demonem i osobą, która może poruszać się z niezwykłą szybkością w jednym.
Złapałam chłopaka za nadgarstek i wbiłam odrobinę pazury w jego skórę, zmuszając go do zatrzymania się.
- W dodatku jesteś bardzo skromny, co? - powiedziałam, nawiązując do jego ostatniej wypowiedzi. Blondyn odwrócił się do mnie powoli i spojrzał na mnie uważnie. Zauważyłam, że na jego twarzy pojawił się nieznaczny uśmiech.
- Chcesz coś? - zapytał.
- Może. Nieładnie tak odchodzić nawet się nie przedstawiwszy. - uśmiechnęłam się do niego, wciąż trzymając go za nadgarstek, jakby obawiawszy się, że wyrwie mi się i odejdzie bez słowa. Nie wiem czemu, ale chciałam go zatrzymać. By spędził ze mną jeszcze chwilę...
<Rav? Twe prośby zostały wysłuchane. Wciąż żyjesz >

Od Hiukset- C.D. Brayan'a


Uśmiechnęłam się.
- Oczywiście, że chcę. - powiedziałam cicho.
Wiedziałam o czym myśli, za bardzo otworzył swój umysł. Nie mogłam powstrzymać ''wejścia'' do jego głowy.
- Oj, ja już bym się postarała, żebyś przestał. - wyszeptałam mu do ucha.
Brayan był zaskoczony. Chyba nie wiedział, że umiem czytać w myślach. Pocałowałam go i wyszłam z jego umysłu.

<Brayan ? >

Od Brayan'a- C.D. Hiukset

W pierwszej chwili odczułem zaskoczenie, w następnej przypływ dzikiej euforii i dzikiej ekscytacji...oraz pożądania. To ostatnie było tak silne, że oszołomiło mnie równie mocno jak zachowanie Hiukset. Nie mówię, że nie było przyjemne...
Miałem już do czynienia z... takimi sytuacjami, ale pierwszy raz w życiu odczuwałem wszystko tak intensywnie. Każdy dotyk, każde westchnienie Hiukset rozpalało we mnie płomień żądzy...Równie niebezpiecznej jak wspaniałej.
-Jesteś pewna, że tego chcesz?-powiedziałem cicho ochrypłym głosem. Wiele trudu kosztowało mnie przystopowanie, choć czekając na odpowiedź ręce nadal błądziły po jej ciele. Miałem nadzieję,  że odpowie twierdząco. O, Boże! Nawet gdyby kazała mi przestać nie wiem czy by mi się to udało.
<Hiukset?>

Od Kanade- C.D. Charlesa


Uśmiechnęłam się.
- Jesteś słodki- zaśmiałam się.- Nie jesteście do siebie podobni. Nie wyglądacie jak rodzeństwo.- zauważyłam.
- Ach, sam nie wiem, czemu.- uśmiechnął się.
- Zaraz wrócę. Musze się przebrać.- wskazałam na moje zaplamione krwią ubranie.- Wrócę za chwilę.- uśmiechnęłam się.
Wbiegłam do mojego pokoju. Wszyscy się na mnie gapili. Nie dziwię się im- wyglądałam jak morderca po sztormie.
Szybko się ubrałam, uczesałam włosy (miałam strasznie poczochrane) i zeszłam na dół.
[ Charles?]

Rosalie Denali zostaje wyrzucona!



Rosalie  Denali
Powód: Niepisanie opowiadań.

Od Mai- C.D.Imogen



Zastanowiłam się przez chwilę. „A jeśli się nie zdołam powstrzymać? Przecież nie chcę jej zabić… Ale jeśli nie wypiję krwi mogę się jeszcze raz zmienić bez względu na księżyc… Chyba muszę…” Pytania krążyły mi po głowie, aż w końcu zdecydowałam.
- Ale ostrzegam cię, to niewiarygodnie silne przeżycie. Nie wiem jak na to zareagujesz. – powiedziałam cicho lecz stanowczo.
- O ile ci to pomoże… zgoda. – powiedziała. Sama chyba była niezdecydowana. Usiadła a skraju łóżka. Zacisnęłam zęby.
- Nie bój się. Nie chcę zrobić ci krzywdy. – szepnęłam cicho.
- Wiem. Tylko mnie nie zabij. – poprosiła. Poważnie skinęłam głową. Wyciągnęła nadgarstek w moją stronę, a ja mimowolnie wysunęłam kły. Po chwili już piłam jej krew. Była inna, słodsza od ludzkiej. Jakby doprawiona czymś egzotycznym… Imogen miała przymknięte oczy i przygryzała wargę. Nie mogła przestać… ale musiałam. Z trudem oderwałam się od niej i dysząc ciężko ugryzłam się w palec, by zaczął krwawić i przyłożyłam go do dwóch małych ranek na jej nadgarstku. Po chwili zabrałam rękę, a po ranie nie było śladu. Opadłam na poduszki. Byłam silna, ale i tak psychicznie wyczerpana.
- Dziękuję. – powiedziałam. Schowałam kły i dysząc ciężko usiadłam obok niej. – Jak się czujesz?

<Imogen?>

Haile- C.D. Kiry



Skrzywiłem się na widok ognia. Wspomnienia nagle zapełniły mą głowę. Ciepło płomieni na skórze. Zapach palonego mięsa. Ból.
Wiele rzeczy da się zapomnieć. Pierwszy upadek z drzewa. Pierwszy widok krwi. Pierwsza złamana kość. Acz jednak to utknęło mi w głowie i nie chciało puścić. Strach ognia pozostał, i pewno pozostanie, nie ważne jak bardzo będę się starał o nim zapomnieć.
Strach.
Dziwne uczucie. Wszystko jest w twej głowie i nie ważne jak się starasz, panika i tak znajduje sposób by tobą zawładnąć. Nie racjonalne myślenie. Uciekanie tam gdzie jest niebezpiecznie. Podążanie za stadem.
Strach kiedyś mnie zabije, chodź wiele razy może i uratował.
Uśmiechnąłem się delikatnie do dziewczyny, gdy ta skończyła się suszyć.
- Gorąca z ciebie dziewczyna. - Powiedziałem spokojnie, zabierając myśli od tego, co się zdarzyło. - Co do pokoju. - Uśmiechnąłem się, po chwili myślenia. - Masz rację. Nie wiem skąd mogłabyś wiedzieć gdzie mój pokój jest.
Odwróciłem się od niej i zacząłem iść wzdłuż korytarza.
- A. - Powiedziałem nie zatrzymując się. - Wiem, że jestem słodki.
Wielki uśmiech wpełzł na me usta. Nie byłem wstanie się powstrzymać. Może i głupio postanowiłem, ale co tam. Niech wie, że znam każdą jej myśl. Nawet w stanie byłem zobaczyć część jej wspomnień. Była podobna do mnie. Też nie miała matki. Reszta wspomnień była zablokowana. Czy robi to specjalnie, czy też nie ma pojęcia, jakoś powstrzymuje mnie od przeczytania ich. Miejmy nadzieję, że nie będzie pierwszą dziewczyną, która mnie zabije za moje beznadziejne zaloty.

(proszę nie zabijaj ^~^ )

Od Soula- C.D. Imogen


[...] Uśmiechnąłem się szerzej.
- No co? - powtórzyła Imogen.
- Podziwiam Cię.
- Co? - jęknęła, rumieniąc się gwałtownie. - Dlaczego?
- Bo myślisz tak niewinnie, tak nieświadomie, że Ci zazdroszczę - odparłem. - Myślisz, że nic nie przeżyłaś? Mylisz się. Każdy jest inny, ma inny charakter, styl bycia. Odtrącenie nie boli tak kogoś bardzo silnego, jak najsłabsze ogniwo. Mam na myśli, że wszyscy odczuwają inaczej emocje, z którymi się mierzą. Ty, jesteś bardzo silna wbrew pozorom, ponieważ... Twoja skromność, fakt, że uważasz tak, a nie inaczej... Nie wiem, jak to wytłumaczyć. Po prostu, podziwiam Cię. Pod względem urody, pod względem umysłu, pod względem bycia sobą. 'Gdy krew zawiedzie, masz jeszcze pióro.' - wyrecytowałem.
(Imogen?)

Od Kiary- C.D. Kiry


[...] Zafascynowana, klasnęłam w dłonie.
- To... Piękne. Jesteś piękniejsza i bardziej niezwykła, niż wszyscy, Kiro.
- Co? - była zmieszana.
- Jestem pierwszą kobietą, która mówi, że jesteś piękna?
- Kobietą tak...
- Charles?
- Skąd wiesz? - warknęła.
- Bo jesteś piękna! Piękna, kochana i wartościowa.
(Kiro?)

Od Charlesa- C.D. Kanade


[...]
- Masz rację. Zielarstwo to totalny, niezrozumiały banał. Po co uczyć się nazw tych wszystkich roślinek, nie roślinek? To... - urwałem, kaszląc gwałtownie. Zacząłem się dusić. Kiara natychmiast dotknęła mojej szyi; ucisk ustąpił. Powoli, dźwignąłem się z ziemi.
- Siostrzyczko...
- Nawet nie próbuj się podlizywać - pogroziła palcem ze sztucznie groźną miną. Znikła na naszych oczach.
- Zawsze jest taka? - spytała Kanade, pozwalając mi położyć dłoń na jej szyi.
- Jaka?
- No... Taka. Wyglądała... Na nieprzyzwoicie tobą zainteresowaną, gdy Cię leczyła.
- Nieprzyzwoicie? Kanade, powiedz szczerze - zaśmiałem się.
- Mieliście romans? - padło po chwili.
- Oj, Kanade, Kanade - powiedziałem rozbawiony i przytuliłem ją. - A wierzysz w to?
- Nie, ale... Ona Ciebie chce. W tym sensie.
- Kiara taka już jest. Ja chcę innej, Kanade - uśmiechałem się, patrząc jej w oczy.
(Kanade?l

Od Karoliny- C.D. Andreasa


Byłam zaskoczona, niepowiem mile zaskoczona. Podobało mi się więc stałam luźno, jakby się tak zastanowić to mógł w tej chwili zrobić ze mną chciał. Zachowywałam się jak dość często ulegle. Czułam jak przeczesuje delikatnie moje włosy, zawisłam mu na szyji. To było... cudowne, niezwykłe. Powoli osunęliśmy się na łóżko nie ustając w naiętnym całowaniu.

<Andreas? >

Od Kiry- C.D. Halie


[...]
~ Hah, słodki jest... - przemknęło mi przez myśl. Wspięłam się na palce i pochyliłam w jego stronę. Pazurami, które nagle mi się pojawiły chwyciłam jego podbródek i spojrzałam mu w oczy.
- A możesz mi powiedzieć, zgubiona duszyczko, skąd JA mam wiedzieć gdzie jest TWÓJ pokój? - zapytałam i zanim zdążył odpowiedzieć odsunęłam się od niego. Popatrzyłam na swoje przemoczone ubranie i uśmiechnęłam się lekko do siebie.
- Teraz jeśli nie będzie ci to przeszkadzać chciałabym się wysuszyć. - znów nie czekając na odpowiedź (której i tak się nie spodziewałam usłyszeć) błyskawicznie użyłam swej mocy. Całe moje ciało pokryły błękitne płomienie. Języki ognia lizały moją skórę i ubranie, jednak nic się nie podpaliło. Po krótkiej chwili byłam już suchutka, więc "zgasiłam" swój ogień i przeniosłam wzrok na chłopaka. Zauważyłam, że krzywi się on nieznacznie.
<Rav?>

Od Sasuke

Zajęcia dzisiaj były nudne..Myślałem ze zasnę, ale jakoś się powstrzymałem.Po nich, postanowiłem się powłóczyć tak wiem powinienem mieć prze...