czwartek, 7 lutego 2013

Od Imogen- C.D. Rosalie

Pokręciłam przecząco głową, mimo, że ledwo szłam.
-Nie, dopuki nie wyjdziemy z lasu. Nie, żebym podważała twoje zdanie, ale wolę sie nie przekonać czy masz rację.
-Wyczułabym gdyby za nami szło-powiedziała udając nadąsaną.
Szłyśmy dobry kwadrans zanim udało nam się wyjść z lasu. Choc słąniałam się ze zmęczenia, widok ponurych ścian Akademii przywrócił mi wspaniały nastrój.
-I jak się dzisiaj bawiłaś-zapytała mnie z uśmiechem Rose.
-Zabójczo-odpowiedziałam z uśmiechem.
-Idź się przespać. Wyglądasz okropnie.
-Oh..Dziękuję za słowa pociechy-odparłam kpiaco.
-Ja jetem tylko szczera-powiedziała przykładając dłoń do serca.
Stłumiłam ziewnięcie.
-Jeśli wyglądam tak jak się czuję, to masz całkowitą racje-przyznałam z żalem.
-Miłych snów.
-Dobranoc-powiedziałam przekraczając próg pokoju.
Za sobą usłyszałam smiech Rose. Ta dziewczyna mnie wykończy.
W tym co miałam na sobie położyłam się spać. Byłam głodna , ale niechcialo mi się wychodzić z łóżka.
Zasnełm szybko, ale sen miałam niespokojny. Śniły mi sie wielkie, czerwone oczy. Oczy bestii.
Z krzykiem zerwałam się z łużka. Ciężko dysząc odgarnełam wilgotne włosy z czoła.
Wiedziałam, że nie zasnę. Wstałam z łużka i zaczelam krążyć po pokoju. Po kwadransie znóżona postanowiłam zejśc na dół, poszukać czegoś do jedzenia. Niezaspokojony wcześniej żołądek dawał o sobie znać.
W kuchni zrobiłam sobie kanapkę. Szybko znikła , więc zrobiłam sobie nową. I kolejną..A potem jeszcze jedną...dwie..trzy...
-Rany...W życiu nie widziałem/am, żeby ktoś tyle jadł.
Zaskoczona z trudem przełknełam kolejny kęs.
Spojrzałam w stronę drzwi. Stał/a w nich...
<Kto dokończy?>

Od Kiry-C.D. Dan


Prychnęłam pogardliwie patrząć za odchodzącą dziewczyną.
- Nie potrzebowałam pomocy! Dałabym sobie sama radę! - warknęłam za nią. Nie czekając, czy coś odpowie, czy nie podeszłam do tygrysa, pogładziłam go po głowie. Położyłam się obok niego na ziemi i wtuliłam twarz w jego miękką sierść. Zamknęłam na chwię oczy, czując jak wracają mi siły. Taki tam bonus bycia demonem. Nagle zerwałam się z ziemi jak oparzona.
- Gdzie moja katana?!

Od Dan-C.D Kiry


Bez słowa podeszłam do dziewczyny.
- Evigilas - pstryknęłam palcami, a ona po mału otworzyła oczy- to był chyba najgłupszy błąd jaki można popełnić, chyba, że nie docenia się przeciwnika- skrzywiła się.
- Wiem - syknęła i spróbowała się podnieść.
- Nie wstawaj.
- Nie potrzebuje opieki medycznej.
- Zdziwisz się, jeżeli wstaniesz za szybko znowu zemdlejesz, a nie chce mi się znowu cię budzić,
- Ty mnie obudziłam - spytała, a ja kiwnęłam potakująco.
- Tia... - podeszłam do wody i zanurzyłam rękę - glacies
-Co? - zapytała - wyjęłam rękę i pokazałam jej kawałek lodu.
- glacies, po łacinie lód, może to dziwne ale używam łaciny, oczywiście mogła bym pominąć inkantacje i kierować magią siłą woli, ale to zajmuje dużo czasu - wzruszyłam ramionami i podałam jej lód- przyłóż to do miejsca, gdzie spadłaś na kamień, niestety nie mam innego zimnego okładu, będzie cię boleć, ale to nic poważnego. - stwierdziłam
- Coś mnie rozproszyło i ...
- Nie wiem co, ale raczej nie ja, gdy przyszłam leżałaś już nieprzytomna.
- Tak to skąd wiedziałaś, jaki błąd zrobiłam - spytała a ja się skrzywiłam.
- Bo mam nie miły zwyczaj wchodzenia innym do głowy - rzuciłam
- CO?
- Odruchowo sprawdziłam, żeby wiedzieć co ci się stało - wzruszyłam ramionami, wstałam i ruszyłam w stronę powrotną.

Od Rosalie-C.D. Imogen


Spróbowałam dojść po zapachu co to jest. Zmarszczyłam czoło.
-Nigdy nie czułam czegoś podobnego... -poinformowałam ją.
-Co to znaczy?
-W nogi. -rzuciłam, wzięłam ją za ręcę i pobiegłam najszybciej jak mogłam okrężną drogą do Akademii.
-Już więcej tam nie idę! -oświadczyła Imogen.
-Oh to moja wina. Przyciągam kłopoty jak magnez. -powiedziałam rozbawiona.
-Myślisz, że to ''coś'' nas śledziło?
-Nie sądzę. -odparłam. -Powinnaś odpocząć napewno jesteś zmęczona po naszym małym spacerze po lesie. -załuważyłam wesoło.
<Imogen?>

Od Kiry


W Akademii czułam się zagubiona. Nikogo tu nie znałam, więc nie miałam z kim zamienić chociaż pare zdań. W sumie to normalne. Miałam żal do "rodziców" o to co ostatnio się wydarzyło. Idąc szkolnym korytarzem przypomniałam sobie moje urodziny. Wspomnienia pojawiały się przed moimi oczami jak klatki filmu. Zakłopotana twarz mamy, jej przepraszające spojrzenie, tata, zaciskający szczęki i odwracający wzrok, mój krzyk i iskry wypadające z mojej ręki, a potem pożegnanie...Wypadłam ze szkoły na dziedziniec. Ruszyłam do wyjścia, a potem w stronę Oazy Wodospadów. Puściłam się biegiem, próbując powstrzymać łzy napływające mi do oczu. Gdy wreszcie znalazłam się w Oazie przystanęłam i przymknęłam oczy. Po chwili nakreśliłam na ziemi krąg, a z kieszeni wyjęłam szpilkę. Przekłułam szpilką palec i upuściłam trochę krwi w okrąg. Wyszeptałam kilka dobrze mi znanych słów i już po chwili w miejscu okręgu pojawił się biały tygrys o szafirowych oczach. Uśmiechnęłam się i pogłaskałam kota po głowie, a on w odpowiedzi na pieszczotę zamruczał.
- Ty jedyny mnie rozumiesz...- westchnęłam, odsunęłam się od niego na kilka kroków jednocześnie wydobywając katanę z pochwy. Tygrys spojrzał na mnie pytająco, a ja skinęłam głową. Na ten sygnał obnażył zęby i cicho warknął. Powolnym krokiem obszedł mnie do okoła, po czym rzucił się w moim kierunku. Zasłoniłam się ostrzem katany; pazury zwierzęcia odbiły się od niego. Tygrys wydał z siebie niezadowolony pomruk lądując miękko na ziemi. Ponownie ruszył w moim kierunku zataczając koła,a tym samym spychając mnie pod skałę. Wtem coś odwróciło moją uwagę, a ja popełniłam najgłupszy błąd z możliwych : odwróciłam się. Nie zauważyłąm, że mój zwierzak przeszedł do ataku, gdy na niego spojrzałam było już za późno. Wpadł na mnie, popychając mnie na skałę. Uderzyłam głową w kamienną ścianę i pociemniało mi w oczach. Osunęłam się bezwładnie na ziemię.
<Czy ktoś chciałby kontynuować?>

Od Imogen-C.D. Rosalie


Zmieszałam się. Niechęć zwierząt wobec niej widocznie sprawiał dziewczynie zawód.
-Tak, możemy ruszać-powiedziałąm z, jak miałam nadzieję, radosnym uśmiechem.
-Świetnie. Nie zajdziemy za daleko. Jeszcze tylko kawałek.
-Wiesz, już się boję sprawdzać co dla ciebie oznacza" kawałek"-odparłam przechodząc nad zwalonym pniem. Byłam dosyć niska, więc przeprawa przez leśne zarośla sprawiałą mi sporą trudność.
Rose wyszczerzyła zęby w uśmiechu, którego nie mogłam nie odwzajemnić. Nasza ekspedycja nie wydaje mi się już taka zła, wręcz przeciwnie.
Sama nie wiem, która zaczeła rozmowę, ale tak nas pochłoneła, że nie zwracałam uwagi na trudy wędrówki. Bardzo późno zdałyśmy sobie sprawe z tego jak daleko zaszłyśmy, a było już późno. Ostatnie z promieni słońca z tródem przedzierały się przez gęstą zasłonę liści. Las otulił gęsty półmrok.
-Wracajmy-powiedziałam nagle zaniepokojona.
-Dobrze.
Droga powrotna wydawała się trwać w nieskończoność, a na trasie jakby zwiększyły sie przeszkody.
-Zaczekaj, Rose...
Oparłam się o drzewo z trudem łapiąc oddech.
Po kilku minutch wznowiłyśmy drogę. Szłyśmy w całkowitym milczeniu. Nawet las jakby zamarł. Zdziwiłam sie , kiedy poczułam czyjąś obecność. Nie było to żadne zwierzę. W sumie..nie mogłam określić dokładnie rasy istoty.
-Rose, chyba coś tu jest.
-Co? Przecież żadne zwierze sie do mnie nie zbliża.
-Nie mówię , że zwierzę-zauważyłam posepnie, ale nie przerwalam marszu.
<Rose, co dalej?>

Od Rosalie- C.D. Imogen


Szłyśmy przez jakiś czas w milczeniu. Wkońcu Imogen zatrzymała się.
-Daj mi trochę odpocząć. -wysapała.
-Jasne -zaśmiałam się.
-Myślisz, że spotkamy jakieś zwierzę? -zapytała.
-Słyszę jak uciekają. -odpowiedziałam.
-Przed czym?
-Przed wampirzycą. -powiedziałam smutno, ale zaraz potem się uśmiechnęłam. -Odpoczełaś?
<Imogen?>

Od Kanade- C.D Charlesa


[...]
Gdy Charles skończył grać, popatrzyłam na skrzypce. Hm...
- Ile ty już grasz?- spytałam- Bo w pół roku nie mogłeś się chyba tyle nauczyć.- dodałam uśmiechnięta.
Jeszcze nigdy nie uśmiechnęłam się przy chłopaku. Zawsze... Jakby uciekałam od nich. A w ludzkiej szkole tylko za mną łazili. Byli żałośni.
- Hm... Nawet nie pamiętam- uśmiechnął się Charles.
- Mhm.- powiedziałam zamyślona.
- Coś się stało?
- Nie, nic.- powiedziałam, jakby właśnie wyrwał mnie ze snu.
<<Charles?>>

Od Vanti


Przywiązałam konia obok bramy wejścia, a później wchłonęłam go do pierścienia. Skierowałam się później w kierunku szkoły. Popchnęłam delikatnie drzwi Akademii. Otworzyły się ze skrzypieniem. Uśmiechnęłam się i weszłam.
-"No proszę!-pomyślałam-Jak na razie idzie łatwo".
Ale otwarcie drzwi to nie taki wielki czyn nowej Uczennicy.
Potknęłam się o dywan i upadłam.
-Nowa-powiedział jakiś chłopak.
-Tak-odpowiedziałam.
Widać było, że jest miły. Uśmiechnęłam się i odeszłam. Po długim poszukiwaniu mojego pokoju rozpakowałam się i uderzyłam w głęboki sen.
Na następny dzień poznałam wszystkich, ale byłam trochę nieśmiała.

Od Dan do Lyiacon


Siedziałam w Wielkiej sali tak daleko od wszystkich jak się tylko dało. Oprócz mnie było w niej 7 osób. Doskonale słyszałam wszystko co mówili, nie żeby krzyczeli, bo rzeczywiście siedziałam dość daleko. Znałam imiona czterech z nich, przynajmniej w takim stopniu w jakiej udało mi się je wyłapać. Byłam tak skupiona na nich, że nie zauważyłam jak ktoś usiadł koło mnie.
- Co tam masz? - niemal podskoczyłam. Miałam tak wyostrzony słuch, że aż zabolało. Odruchowo zatkałam uszy.
- ałł - wyrwało mi się.
-Co jest? - Spytał patrząc spod ciemnego kaptura. Uczeń nr 8.
- Mam wyostrzone zmysły, nie twoja wina.
- Nowa? Nie widziałem cię tu wcześniej - Miał czerwone oczy i szaroczarne włosy z końcówkami koloru oczu.
- Jestem tu od kilku dni ale potrafię się ukrywać, budynek jest wielki a to daje wiele możliwości.
- W takim razie co tam masz Now...
- Jestem Dan a nie "nowa" - stwierdziłam
- Racja, Lyiacon - odpowiedział. Kiwnęłam w zamyśleniu głową.
- Oryginalne imię, niestety mam do nich słabą pamięć, mogę ci mówić Lykon?
- Przemyślę to - stwierdził, a ja pokiwałam głową wracając do małej książeczki, którą przyniosłam ze sobą. - Co czytasz? - Pokazałam mu tytuł " ZAKLĘCIA ZAKAZANE CZĘŚĆ I". - Ty a to nie jest zakazane? -spytał, wzruszyłam ramionami.
- Większość czarów została zakazana, ponieważ ich konstrukcja była błędna, lub były zbyt " wyczerpujące dla przeciętnego czarodzieja. - stwierdziłam.

(Lyiacon?)

Nowa uczennica- Vaniti Claus





Imię: Vanti
Nazwisko: Claus
Wiek: 18 lat
Płeć: Kobieta
Rasa: Czarodziejka
Charakter: Miła, Pomocna
Moce: Tworzenie wiru ciemności, znikanie
Hobby: Jazda Konna
Ulubiony przedmiot: Wiedza tajemna
Znienawidzony przedmiot: Zielarstwo
Historia: Byłam torturowana przez rodzinę. W końcu udało mi się uciec.Wędrowałam przez wiele lat-ucząc się jazdy konnej i innych przydatnych rzeczy.
Rodzina: Woli o nich nie pamiętać
Podoba mi się:
Partner: Szuka
Przyjaciele: Jeszcze nie poznała
Wrogowie:
Upomnienia: 0
Inne zdjęcia:
Właściciel: Flater szaj

Od Charlesa- C.D. Kanade


[...] Uśmiechnąłem się i wyciągnąłem skrzypce z futerału. Zacząłem od powolnej, delikatnej melodii, jednak przerodziła się w drapieżną, niebezpieczną nutę. Zaciekawiona Kanade uniosła głowę znad kartki. Wpatrywała się w smyczek skaczący na strunach. Ostatni dźwięk był głęboki, niski. Kanade zarumieniła się nieznacznie gdy skończyłem.
- To było niesamowite - powiedziała.
- Nieprawda - stwierdziłem, roześmiany. - Ale dziękuję.
(Kanade?)

Nowa uczennica- Kira Flamma




Imię : Kira
Nazwisko : Flamma
Wiek : 16 lat
Płeć : Kobieta
Rasa : Demon
Charakter : Wybuchowa, buntownicza, z natury jest indywidualistką. Cechuje ją także upór, odwaga i lekkomyślność.
Moce : Władanie błękitnym ogniem, a także burzą i żywiołem ziemi. Potrafi również błyskawicznie się przemieszczać, a jej rany goją się prawie natychmiast. Może przywoływać białego tygrysa.
Hobby : Uwielbia czytać książki oraz walczyć z użyciem swojej katany, którą zawsze nosi przy sobie.
Ulubiony przedmiot : Szermierka
Znienawidzony przedmiot : Zielarstwo
Historia : Zaraz po narodzinach została rozdzielona z braćmi, a jej matka zmarła. Kira trafiła do innej rodziny zastępczej niż jej bracia i przez wiele lat dorastała, niewiedząc o ich istnieniu. Przybrani rodzice wyjawili jej prawdę dopiero w dniu jej 16 urodzin. Wtedy też jej moce zaczęły wymykać się spod kontroli. Zastępczy rodzice nie potrafili sobie poradzić z dorastającym w ich domu demonie, który w każdej chwili mógł wpaść w furię i zatracić się w swej mocy co zapewne skończyło by się utratą ich życia. Postanowili więc wysłać Kirę do Akademii.
Rodzina : Dwaj starsi bracia.
Podoba mi się : ___
Partner : Szuka
Przyjaciele : Do tej pory z nikim się nie zaprzyjaźniła.
Wrogowie : Chyba jeszcze nikomu się nie naraziła.
Upomnienia : 0
Inne zdjęcia:
Właściciel : Exorcistka

Od Sasuke

Zajęcia dzisiaj były nudne..Myślałem ze zasnę, ale jakoś się powstrzymałem.Po nich, postanowiłem się powłóczyć tak wiem powinienem mieć prze...