Doszłam pod bramę Akademii. Weszłam niepewnie do środka rozglądają się uważnie. Było już dość ciemno więc nikogo nie było widać.
"Jak na razie idzie zgodnie z planem"- pomyślałam.
Ruszyłam przed siebie. Znalazłam się na środku Dziedzińca.
"No i co teraz? Nie będę tu tak stała jak głupia."- zastanawiałam się którędy iść.
Weszłam w najbliższy korytarz. Kiedy chciałam skręcić nagle się z kimś zderzyłam i upadłam.
-Patrz jak łazisz!- krzyknął.
-Ja...ja...ja przepraszam.- zaczerwieniłam się, moim oczom ukazał się młody chłopak. Jego włosy lśniły w blasku księżyca.
-Eh, nie szkodzi. Jestem...
(Ktoś dokończy?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz