wtorek, 30 kwietnia 2013
Nowa uczennica- Nina Sana Li !
Imię:Nina
Nazwisko:San Li
Wiek:16 lat
Płeć: kobieta
Rasa: Księżniczka upadłych aniołów
Charakter: Dowiesz się jak mnie poznasz...
Moce: Paraliż dotknięciem skrzydeł (tylko jak chce)
Hobby:Gra na gitarze (komponuje własne utwory)
Ulubiony przedmiot: Łucznictwo, sztuki walki (do samoobrony)
Znienawidzony przedmiot: Zielarstwo
Historia:Była bardzo miłą, uczynną dziewczyną. Ludzie ją kochali, ale miała wroga. Był to James, zabił ją, bo miał dość tego, że ktoś jest od niego lepszy, a robiąc to zabrał też jej cały dobytek, a była ona księżniczką w mieście Loudis. Po śmierci stałą się najgorszą na świecie księżniczką. Od teraz nienawidziła prawie całego świata.
Rodzina:Miała ją jak był człowiekiem
Partner: Szuka
Upomnienia: 0
Właściciel: peranta
Ostatni post:
Od Hiukset- C.D. Brayan'a
Usnęłam wtulona w niego jak mała dziewczynka. Nie wiem ile spałam trzy... cztery godziny ? Obudziły mnie krople deszczu bębniące w parapet. Leniwie otworzyłam jedno oko. Brayan nadal leżał przy mnie. Spał. Już na dobre się obudziłam i postanowiłam wyślizgnąć się z jego ramion. Powoli, bez gwałtownych ruchów udało mi się. Ruszyłam wolnym krokiem do łazienki. Umyłam twarz, ogarnęłam włosy i przebrałam się w szeroką, czarną bluzkę, krótkie shorty i rajstopy w małe czaszki. Ostatni raz przeglądnęłam się w lustrze i wyszłam z pomieszczenia. Brayan już nie spał. Stał przy biurku i coś przeglądał.
<Brayan ?>
Od Mai- C.D. Imogen
Zamknęłam oczy i odchyliłam głowę do tyłu.
- Nie pozbędę się go. Poza tym, wolę sama cierpieć niż kogoś do tego zmuszać – powiedziałam cicho, lecz stanowczo.
- Do niczego mnie nie zmuszasz. Nie mogę znieść widoku tego, jak cierpisz! – niemal krzyczała. Nie otwierałam oczu.
- Zrozum. Mój świat nie jest dla ciebie. Prawdę mówiąc nie jest dla nikogo. Sama ledwo to znoszę. Żyję dzięki ułudzie. Proszę, nie niszcz mi tego. Nie mogę znieść już więcej strachu, śmierci i grozy. Chcę zapomnieć o przeszłości i cierpieć w samotności. Nie mam zamiaru nikogo w to wciągać. Zwłaszcza ciebie, Imogen. Zwłaszcza ciebie… - szepnęłam i otworzyłam oczy i rozpłynęłam się w mroku. I tak już za bardzo zaangażowałam Imogen w swój świat. W TAMTEN świat. Przeze mnie znajduje się w niebezpieczeństwie. Nie mogę na to pozwolić. Muszę chociaż nią ocalić. „Odpłynęłam” do swojego pokoju i zmaterializowałam się przed swoim łóżkiem. Usiadłam na nim i oparłam czoło o zgięte kolana. Nie cieszy mnie to, wręcz przeciwnie, przechodzi mnie dreszcz na tę myśl, ale mam dwie możliwości: Albo uciec stąd i pójść dalej, albo przestać się spotykać z Imogen. Nie mogę jej tak narażać. Już dość przeze mnie wycierpiała. Postanowiłam zostać. Ale nic już nie będzie takie samo…
<Imogen?>
Ogłoszenia!
Witam.
Gracz R.I.P. jest chwilowo nieosiągalny, więc tym razem to ja przyjmuję wszystkie opowiadania.
Proszę o szybkie nadrobienie zaległości! Ci którzy nie zrobią tego w najbliższym terminie zostaną usunięci!
Pozdrawiam,
Gracz R.I.P. jest chwilowo nieosiągalny, więc tym razem to ja przyjmuję wszystkie opowiadania.
Proszę o szybkie nadrobienie zaległości! Ci którzy nie zrobią tego w najbliższym terminie zostaną usunięci!
Pozdrawiam,
roxette16
piątek, 26 kwietnia 2013
Ogłoszenie!!!!!
Chciałem was zawiadomić, o tym, że przez dwa dni nie będzie roxette16 w domu, więc proszę wysyłać wszystkie opowiadania do mnie na howrse na konto R.I.P
Pozdrawiam serdecznie R.I.P
czwartek, 25 kwietnia 2013
Od Brayan'a- C.D. Hiukset
Całowaliśmy się jeszcze przez dłuższy czas. Tęskniłem za nią i chciałem to okazać- przynajmniej w taki prymitywny sposób.
Znów wylądowaliśmy na łóżku jednak tym razem nie stało się nic co zakłóciło by naszą chwilę wytchnienia. Chwilę razem.
-Hiukset- wyszeptałem w jej usta.
-Tak skarbie?
Oboje byliśmy zdyszani i mówienie przychodziło nam z trudem.
-Śpij.
-Co?
-Śpij. Inaczej nie wiem czy dam radę się powstrzymać.
-Większość mężczyzn wykorzystała by okazję.
-W takim razie powinnaś się cieszyć, ze trafiłem ci się ja- odparłem całując ją czule.
Roześmiała się.
-I tak była bym zadowolona.
- Z pewnością- zapewniłem.- ale teraz już śpij. Jesteś zmęczona.
Jakby na potwierdzenie moich słów ziewnęła szeroko. Wtulona we mnie powoli usnęła.
<Hiukset?>
Znów wylądowaliśmy na łóżku jednak tym razem nie stało się nic co zakłóciło by naszą chwilę wytchnienia. Chwilę razem.
-Hiukset- wyszeptałem w jej usta.
-Tak skarbie?
Oboje byliśmy zdyszani i mówienie przychodziło nam z trudem.
-Śpij.
-Co?
-Śpij. Inaczej nie wiem czy dam radę się powstrzymać.
-Większość mężczyzn wykorzystała by okazję.
-W takim razie powinnaś się cieszyć, ze trafiłem ci się ja- odparłem całując ją czule.
Roześmiała się.
-I tak była bym zadowolona.
- Z pewnością- zapewniłem.- ale teraz już śpij. Jesteś zmęczona.
Jakby na potwierdzenie moich słów ziewnęła szeroko. Wtulona we mnie powoli usnęła.
<Hiukset?>
Od Graves'a C.D Yui
-Graves, miło mi-Wyciągnąłem do niej dłoń, a ona niepewnie ją uścisnęła.
-Mi też. To gdzie są te pokoje?-Zapytała się mnie
-Chodź-Pociągnąłem ją lekko w stronę wolnych pokoi. Po pięciu minutach byliśmy na miejscu.-O to wolne pokoje.-Pokazałem jej gestem dłoni korytarz z wolnymi pokojami
-Dzięki.
-Spoko, do usług.-Dziewczyna ruszyła w stronę jakiegoś pokoju-Poczekaj chwile.
-Hm?-Odwróciła się
-Nie wiesz, gdzie mogę kupić kota?-Zapytałem się jej
-Spróbuj szczęścia w sklepie zoologicznym-Powiedziała i weszła do pokoju-Jeszcze raz dzięki!
-Ja też dziękuję-Ruszyłem w stronę zoologicznego.
Byłem na miejscu po 10 minutach. Wszedłem do środka i się chwilę rozglądałem, zanim znalazłem kotka ukrytego za jakimiś kartonami.
-Mi też. To gdzie są te pokoje?-Zapytała się mnie
-Chodź-Pociągnąłem ją lekko w stronę wolnych pokoi. Po pięciu minutach byliśmy na miejscu.-O to wolne pokoje.-Pokazałem jej gestem dłoni korytarz z wolnymi pokojami
-Dzięki.
-Spoko, do usług.-Dziewczyna ruszyła w stronę jakiegoś pokoju-Poczekaj chwile.
-Hm?-Odwróciła się
-Nie wiesz, gdzie mogę kupić kota?-Zapytałem się jej
-Spróbuj szczęścia w sklepie zoologicznym-Powiedziała i weszła do pokoju-Jeszcze raz dzięki!
-Ja też dziękuję-Ruszyłem w stronę zoologicznego.
Byłem na miejscu po 10 minutach. Wszedłem do środka i się chwilę rozglądałem, zanim znalazłem kotka ukrytego za jakimiś kartonami.
Zapłaciłem i wyszedłem z kotkiem na rękach. W drodze powrotnej minąłem się ze swoją współlokatorką. Chyba mnie nie zauważyła, bo nic nie mówiła. Poleciałem do pokoju. Wbiłem do środka przez okno, które było uchylone.
-Słabe zabezpieczenia...-Mruknąłem cicho sam do siebie
Położyłem kotka na jej łóżko i usiadłem na swoim. Wyjąłem cały sprzęt do tatuaży i zacząłem sobie robić tatuaż na ręce. Po dziesięciu minutach był całkowicie skończony.
Gdy chowałem sprzęt do torby pojawiła się czyjaś głowa w drzwiach.'Jak zwykle nie dadzą mi posiedzieć chwili w głupiej ciszy...'
(Dokańcza ten kto mi przeszkodził w chowaniu sprzętu :P)
wtorek, 23 kwietnia 2013
Od Yui do Gravesa
"Zostać tu tak na... nie to nie dla mnie, tym bardziej że ktoś mógłby ucierpieć, przeze mnie lub przez egzorcystów..." biłam się z myślami, bo na prawdę chciałbym tu zostać, ale z drugiej strony wolałbym żeby nikomu nic się nie stało. Poszłam dalej w głąb akademii. Nigdzie nikogo nie mogłam znaleźć. "Jak umiesz liczyć to licz na siebie.." przypomniało mi się mądre powiedzenie. Szłam dalej jak głupia, aż w końcu wróciłam do punktu wyjścia. Poczekałam chwilkę, aż w końcu kogoś zobaczyłam. Podeszłam nie pewnie, nie chciałam żeby poranna sytuacja się powtórzyła.
"Zobaczysz Brayan... jeszcze mnie popamiętasz..." przeszło mi przez myśli.
Po posturze owej osoby można było poznać iż jest to na pewno mężczyzna. Podeszła do niego i położyłam mu rękę na ramieniu (był obrócony do mnie tyłem).
-Przepraszam, mógłbyś mi pomóc? -spytałam, a chłopak się odwrócił.
Chłopak był wysoki (a bynajmniej wyższy ode mnie). Jego oczy urzekły mnie... powód: były takie jak moje gdy jestem w pełni demonem.
Szybko spuściłam lekko głowę do dołu, żebym przypadkiem się nie zarumieniła.
-O co chodzi?
-Są tu jakieś wolne pokoje...?
-Tak.
-Mógłbyś mnie zaprowadzić do któregoś wolnego?
-Jasne, jak poznam twoje imię.
-Jestem... Yui...
<Graves?>
Od Kiry- C.D. Halie
[...]
Zamrugałam i szybko odsunęłam się od niego o krok.
- Przepraszam za wbicie pazurów... - powiedziałam cicho, pochylając głowę i poruszając do tego lekko swym ogonem. - Tak to prawda, że spędziłam już tu trochę czasu, więc jakbyś czegoś potrzebował to daj zanć. - podniosłam głowę i mrugnęłam do niego. Niedbałym ruchem odgarnęłam ciemne kosmyki włosów opadające mi na twarz i uśmiechnęłam się do chłopaka. - A więc, Rav, jak ci się podoba w tym przerośniętym labiryncie, o różnych dziwnych przeszkodach? "Przeszkody" czytaj "uczniowie". - dodałam, gdyż nie byłam pewna czy złapie aluzję. - Niestety dla ciebie faktycznie mogę często na ciebie wpadać, ponieważ nie potrafię za dużo czasu spędzić w jednym miejscu, wśród tych samych osobników... - prychnęłam. - A...no i oczywiście mi też możesz zadawać jakieś pytania jeśli chcesz...
Warknęłam pod nosem.
- Za dużo mówię, wybacz.
<Rav?>
poniedziałek, 22 kwietnia 2013
Od Hiukset- C.D. Brayan'a
Uśmiechnęłam się lekko. Oczy stały się naturalne.
- Niech ci będzie. Ale niech ona tylko zacznie się do ciebie przystawiać... Możesz się iść z nią pożegnać, tak na zawsze, na wieki wieków. - zaśmiałam się. - Ciekawe z kim będę teraz mieszkać... Ale samej też mi odpowiada. - szepnęłam.
Wpiłam się jego usta. Brakowało mi tego. Brakowało mi jego bliskości.
<Brayan ?>
Od Brayan'a- C.D Hiukset
Skrzywiłem się.
-Nie do końca. Zaskoczyła mnie. Nie miałem na to wpływu- wytłumaczyłem.
By zapowiedz dalszym wyrzutom przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem. Z początku się opierała, ale szybko się uspokoiła.
-Naprawdę to całe dzisiejsze spotkanie z tamtą ... Nic się nie wydarzyło. Wierzysz mi?-Milczała chwilę, więc dodałem:- Jeśli chcesz możesz się z nią spotkać. Powie dokładnie to samo.
<Hiukset? Wybaczysz mi to nieporozumienie ?>
-Nie do końca. Zaskoczyła mnie. Nie miałem na to wpływu- wytłumaczyłem.
By zapowiedz dalszym wyrzutom przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem. Z początku się opierała, ale szybko się uspokoiła.
-Naprawdę to całe dzisiejsze spotkanie z tamtą ... Nic się nie wydarzyło. Wierzysz mi?-Milczała chwilę, więc dodałem:- Jeśli chcesz możesz się z nią spotkać. Powie dokładnie to samo.
<Hiukset? Wybaczysz mi to nieporozumienie ?>
Od Hiukset- C.D. Brayan'a
Zajrzałam do jego umysłu. Widziałam w nim scenę, gdy dziewczyna całuje go w policzek. Moje oczy zmieniły kolor na czerwony.
- Ale dałeś się pocałować. - powiedziałam.
Popatrzyłam w jego oczy z dziwnym wyrazem. Widziałam w nich... troskę ? Trochę niepewności ?
<Brayan ? Przepraszam, że krótko ^.^ >
Od Halie- C.D. Kiry
- Ooo. Słodkie - Uśmiechnął się, po przeczytaniu jej myśli. - Ktoś nie chce bym odchodził? - Złapałem ją za nadgarstek i lekko przycisnąłem w odpowiednim miejscu, a naturalnym odruchem Kiry, było wyjęcie pazurów z mego ciała i puszczenie mego nadgarstka. Wciąż się uśmiechałem do niej, mając nadzieję, że nie grabię sobie bardziej niż powinienem. - Nie martw się, nie odejdę. - Powiedziałem, ocierając rękę z krwi, i dodałem po chwili. - Jeśli tego nie chcesz. A imię… po prostu mów mi Raven, lub Rav jak to niektórzy wolą. Jak już wiesz, jestem tu nowy, więc często możesz na mnie wpadać. - Zażartowałem. - Często szlajam się po korytarzach, starając się zapamiętać rozkład, bo jak na razie jest to dla mnie jeden wielki labirynt. A ty, zgaduje już sporo tu spędziłaś. Zdajesz mi się przypominać z lekka mnie, ale co tam. Jak masz jakieś pytania to zadawaj, nie gryzę… Zazwyczaj. - Wyszczerzyłem się do niej.
<KIra?>
Od Brayan'a- C.D. Hiukset
W pierwszej chwili patrzyłem się na nią lekko skołowany. Dopiero po chwili przypomniałem sobie poranny spacer.
Wybuchnąłem śmiechem.
-Owszem, ale to nie jest to o czym myślisz- zdołałem wykrztusić.
-Tak?-warknęła siadając.- A niby czym jest?
Chciała zejść z łóżka, ale przytrzymałem ja za ramię.
-Rano spotkałem nową. Nie jestem pewien, ale chyba przed kimś uciekała. Pomogłem ją.
Instynktownie poczułem, że szpera mi w umyśle.
-To wszystko?-spytała nadal wściekła.
-Kiedy ją spotkałem doszło między nami do małej szarpaniny. Jednak gdy ją trochę...przytrzymałem doszliśmy do porozumienia.
Przyjrzała mi się uważnie szukając śladu kłamstwa. Nie znalazłszy niczego podejrzanego usiadła na łóżku ze spuszczoną głową.
-Hiukset, nigdy bym nie zrobił niczego co mogło by cię skrzywdzić. Wiem ile trudu kosztowało cię, by mi zaufać. Nigdy z własnej woli tego nie zmarnuję.- Chwyciłem ją delikatnie za brodę zmuszając by spojrzała mi w oczy. Zobaczyłem w nich niepewność i strach.- Nigdy.
<Hiukset?>
Wybuchnąłem śmiechem.
-Owszem, ale to nie jest to o czym myślisz- zdołałem wykrztusić.
-Tak?-warknęła siadając.- A niby czym jest?
Chciała zejść z łóżka, ale przytrzymałem ja za ramię.
-Rano spotkałem nową. Nie jestem pewien, ale chyba przed kimś uciekała. Pomogłem ją.
Instynktownie poczułem, że szpera mi w umyśle.
-To wszystko?-spytała nadal wściekła.
-Kiedy ją spotkałem doszło między nami do małej szarpaniny. Jednak gdy ją trochę...przytrzymałem doszliśmy do porozumienia.
Przyjrzała mi się uważnie szukając śladu kłamstwa. Nie znalazłszy niczego podejrzanego usiadła na łóżku ze spuszczoną głową.
-Hiukset, nigdy bym nie zrobił niczego co mogło by cię skrzywdzić. Wiem ile trudu kosztowało cię, by mi zaufać. Nigdy z własnej woli tego nie zmarnuję.- Chwyciłem ją delikatnie za brodę zmuszając by spojrzała mi w oczy. Zobaczyłem w nich niepewność i strach.- Nigdy.
<Hiukset?>
Od Hiukset- C.D. Brayan'a
Uśmiechnęłam się.
- Jak tak bardzo chcesz. - powiedziałam. - Ale ty sobie nie myśl, że będziesz tak siedział.
Po tych słowach chwyciłam go za krawat od mundurka i zmusiłam do tego, aby się położył.
- Teraz to ty jesteś okropna. - mruknął.
- Nie marudź.- zaśmiałam się. - Nie było mnie przez prawie dziesięć dni, więc muszę się tobą nacieszyć.
Uśmiechnął się, a ja pocałowałam go w policzek.
- Na więcej nie zasługujesz. - powiedziałam.
Wtuliłam się w niego i zamknęłam oczy.
- Brayan ? - zapytałam po chwili.
- Hmm... - wymruczał, na znak, że słucha.
- Czy ty nie przytulałeś się do innej dziewczyny lub się z nią nie całowałeś !? - warknęłam. - Pachniesz demonem. I to żeńskim !
Odsunęłam się od niego gwałtownie.
<Brayan ?>
Od Hiukset- C.D. Brayan'a
Uśmiechnęłam się.
- Jak tak bardzo chcesz. - powiedziałam. - Ale ty sobie nie myśl, że będziesz tak siedział.
Po tych słowach chwyciłam go za krawat od mundurka i zmusiłam do tego, aby się położył.
- Teraz to ty jesteś okropna. - mruknął.
- Nie marudź.- zaśmiałam się. - Nie było mnie przez prawie dziesięć dni, więc muszę się tobą nacieszyć.
Uśmiechnął się, a ja pocałowałam go w policzek.
- Na więcej nie zasługujesz. - powiedziałam.
Wtuliłam się w niego i zamknęłam oczy.
- Brayan ? - zapytałam po chwili.
- Hmm... - wymruczał, na znak, że słucha.
- Czy ty nie przytulałeś się do innej dziewczyny lub się z nią nie całowałeś !? - warknęłam. - Pachniesz demonem. I to żeńskim !
Odsunęłam się od niego gwałtownie.
<Brayan ?>
Od Arran'a C.D Dan
- Siebie liczę akurat jako jedną osobę i nie mogą tylko 3 osoby. - powiedziałem i dodałem po chwili - Czekaj nie..., 3 osób bym za to nie zabił. To lepsze określenie
Wstałem by je pochować. Zrobiłem to dość szybko i włożyłem do szafy, którą zamknąłem na klucz. Od razu poczułem się lepiej, zastanawiałem czy nie iść sobie nad jezioro albo do lasu. Lubie się bawić z łowcami w berka w czym zawsze wygrywam. Spojrzałem na Dan i zastanawiałem się czy nie wyjść, ale zdecydowałem tylko usiąść sobie w cieniu. Widać mi było tylko nogi, wyraz mojej twarzy był niewidoczny. Jedyne co dało się zauważyć to to że ze znudzenia się huśtam na krześle.
< Kto dokończy? ;P>
Wstałem by je pochować. Zrobiłem to dość szybko i włożyłem do szafy, którą zamknąłem na klucz. Od razu poczułem się lepiej, zastanawiałem czy nie iść sobie nad jezioro albo do lasu. Lubie się bawić z łowcami w berka w czym zawsze wygrywam. Spojrzałem na Dan i zastanawiałem się czy nie wyjść, ale zdecydowałem tylko usiąść sobie w cieniu. Widać mi było tylko nogi, wyraz mojej twarzy był niewidoczny. Jedyne co dało się zauważyć to to że ze znudzenia się huśtam na krześle.
< Kto dokończy? ;P>
Gratuluję!!
Witam!
Chciałabym Wam podziękować za:
Pozdrawiamy,
Chciałabym Wam podziękować za:
- sześćset postów na naszym koncie.
- wytrwanie i pomoc w rozwoju ADL.
Pozdrawiamy,
Administratorzy
Od Brayan'a- C.D. Yui
Bylem wściekły. Nie tylko na nią, ale również na siebie. Mogłem się spodziewać, ze nie gra czysto, chodź z drugiej strony...zanim mi przypatrzyła dziękowała mi za pomoc. I przyznała mi rację- ta świadomość poprawiała moje samopoczucie i podbudowała zranioną dumę.
-Historia lubi się powtarzać- mruknąłem cicho podnosząc się z ziemi. Otrzepałem ubrania i powoli ruszyłem w stronę zamku.
Nie sądziłem, że złapię tą psotną dziewczynę- pewnie poszła do administracji czy gdzie tam ja nogi poniosły. I dobrze. To już nie moja sprawa. Trochę się zabawiłem jej kosztem; pomogłem jej, ona mnie skopała. Rachunki wyrównane.
Tym bardziej nie spodziewałem się tego spotkania.
-Yui- westchnąłem zrezygnowany widząc dziewczynę w korytarzu.- Co ty tutaj robisz?-spytałem opierając się o ścianę.
-Czekam na ciebie-odparła ze słodką miną.
-Co? Czyżby ie chcieli udzielić ci pomocy?
-Oh, chcą, chcą- zapewniła z kwaśnym uśmiechem.- Aż się do tego palą.
-Nie chcesz skorzystać?
Wzruszyła ramionami.
-Chce tu zostać tylko na jakiś czas. Dzień może dwa.
-Aż twoi prześladowcy znudzą się czekaniem na ciebie?
Roześmiała się.
-Nie ma obaw. Jeśli chodzi o mnie są bardzo cierpliwi-powiedziała. Wydawało mi się, że przez twarz przeszedł grymas smutku i żalu. Jeśli jednak nie był wytworem mojej wyobraźni znikł równie szybko jak się pojawił. ""Dziwna dziewczyna"- przeszło mi przez myśl.
-Zastanów się nad tym-rzuciłem odwracając się z zamiarem odejścia.
-Nad czym? Nad...
-Zostaniem tutaj. Tak. Wbrew pozorom jest tu całkiem znośnie.
Zostawiłem ją, by zastanowiła się nad nową możliwością i skierowałem się do pokoju. Cóż, muszę się wreszcie wyspać.
<Yui, jeśli masz ochotę, dokończ.>
-Historia lubi się powtarzać- mruknąłem cicho podnosząc się z ziemi. Otrzepałem ubrania i powoli ruszyłem w stronę zamku.
Nie sądziłem, że złapię tą psotną dziewczynę- pewnie poszła do administracji czy gdzie tam ja nogi poniosły. I dobrze. To już nie moja sprawa. Trochę się zabawiłem jej kosztem; pomogłem jej, ona mnie skopała. Rachunki wyrównane.
Tym bardziej nie spodziewałem się tego spotkania.
-Yui- westchnąłem zrezygnowany widząc dziewczynę w korytarzu.- Co ty tutaj robisz?-spytałem opierając się o ścianę.
-Czekam na ciebie-odparła ze słodką miną.
-Co? Czyżby ie chcieli udzielić ci pomocy?
-Oh, chcą, chcą- zapewniła z kwaśnym uśmiechem.- Aż się do tego palą.
-Nie chcesz skorzystać?
Wzruszyła ramionami.
-Chce tu zostać tylko na jakiś czas. Dzień może dwa.
-Aż twoi prześladowcy znudzą się czekaniem na ciebie?
Roześmiała się.
-Nie ma obaw. Jeśli chodzi o mnie są bardzo cierpliwi-powiedziała. Wydawało mi się, że przez twarz przeszedł grymas smutku i żalu. Jeśli jednak nie był wytworem mojej wyobraźni znikł równie szybko jak się pojawił. ""Dziwna dziewczyna"- przeszło mi przez myśl.
-Zastanów się nad tym-rzuciłem odwracając się z zamiarem odejścia.
-Nad czym? Nad...
-Zostaniem tutaj. Tak. Wbrew pozorom jest tu całkiem znośnie.
Zostawiłem ją, by zastanowiła się nad nową możliwością i skierowałem się do pokoju. Cóż, muszę się wreszcie wyspać.
<Yui, jeśli masz ochotę, dokończ.>
Od Brayan'a- C.D. Hiukset
-Hiukset-wyszeptałem. Mój głos był stłumiony przez gęstwinę jej rudych loków.- Boże, mogłaś uprzedzić zanim znikłaś.
-A co, martwiłeś się?-spytała zadziornie.
-Nawet sobie nie wyobrażasz jak. Krążyłem po korytarzach jak dziki. W pierwszych dniach myślałem, że mnie unikasz.
-Daj spokój. Nie było tak ciężko. Miałeś mnóstwo osób do towarzystwa.
-Żadna z nich nie była tobą- zauważyłem z uśmiechem.
Nie odpowiedziała tylko jeszcze raz się do mnie przytuliła. Jednak nic nie trwa wiecznie, jak napisał (lub powiedział?) pewien sławny filozof.
-Dobra, bo się rozczulę- mruknęła zmieszana.
-Tak, teraz już wróciłaś- odpowiedziałem kwaśno, co zostało skwitowane serdecznym śmiechem.
Usiedliśmy na łóżku przytuleni. Hiukset wypytywała mnie o nowych uczniów. Zawsze była nieufna wobec obcych. Nadal pamiętam nasze pierwsze spotkanie. Potraktowała mnie ostro. Teraz jednak wiem, ze to przykrywka. Pod maska twardej i aroganckiej dziewczyny kryje się wrażliwa osoba. Być możne jestem pierwszym który zdołał wydobyć ją na światło dzienne. Nie jestem pewien. I nie chcę wiedzieć. Nie zniósłbym myśli, że Hiukset przywiązała się do kogoś innego niż ja. Nawet jeśli stało się to kilka lat wcześniej.
-O czym myślisz?-spytała nagle.
-A, o niczym ważnym.
Przyjrzała mi się pytająco spod spuszczonych rzęs.
-Prześpij się-powiedziałem.- Jesteś zmęczona.
-A będziesz przy mnie gdy się obudzę?
-Oczywiście. Twoja współlokatora się wyniosła, więc nikt nie będzie nam przeszkadzał.
-Okropny jesteś-powiedziała ziewając.
-Szczery-poprawiłem.- Jestem szczery. Ale teraz już śpij.
<Hiukset?>
-A co, martwiłeś się?-spytała zadziornie.
-Nawet sobie nie wyobrażasz jak. Krążyłem po korytarzach jak dziki. W pierwszych dniach myślałem, że mnie unikasz.
-Daj spokój. Nie było tak ciężko. Miałeś mnóstwo osób do towarzystwa.
-Żadna z nich nie była tobą- zauważyłem z uśmiechem.
Nie odpowiedziała tylko jeszcze raz się do mnie przytuliła. Jednak nic nie trwa wiecznie, jak napisał (lub powiedział?) pewien sławny filozof.
-Dobra, bo się rozczulę- mruknęła zmieszana.
-Tak, teraz już wróciłaś- odpowiedziałem kwaśno, co zostało skwitowane serdecznym śmiechem.
Usiedliśmy na łóżku przytuleni. Hiukset wypytywała mnie o nowych uczniów. Zawsze była nieufna wobec obcych. Nadal pamiętam nasze pierwsze spotkanie. Potraktowała mnie ostro. Teraz jednak wiem, ze to przykrywka. Pod maska twardej i aroganckiej dziewczyny kryje się wrażliwa osoba. Być możne jestem pierwszym który zdołał wydobyć ją na światło dzienne. Nie jestem pewien. I nie chcę wiedzieć. Nie zniósłbym myśli, że Hiukset przywiązała się do kogoś innego niż ja. Nawet jeśli stało się to kilka lat wcześniej.
-O czym myślisz?-spytała nagle.
-A, o niczym ważnym.
Przyjrzała mi się pytająco spod spuszczonych rzęs.
-Prześpij się-powiedziałem.- Jesteś zmęczona.
-A będziesz przy mnie gdy się obudzę?
-Oczywiście. Twoja współlokatora się wyniosła, więc nikt nie będzie nam przeszkadzał.
-Okropny jesteś-powiedziała ziewając.
-Szczery-poprawiłem.- Jestem szczery. Ale teraz już śpij.
<Hiukset?>
Od Imogen- C.D. Mai
Starałam się. Naprawdę robiłam co w mojej mocy , aby ulżyć Mai, jednak dziewczyna mimo wszystko odpowiadała krótkimi zwięzłymi zdaniami i nadal tkwiła zamknięta za swoja maską skrytości.
Podczas pobytu nad jeziorem siedziała zapatrzona w horyzont, zatopiona we własnych myślach.
W końcu wieczorem gdy wracałyśmy z kolacji zebrałam się w sobie i postanowiłam poruszyć te tematy które ją tak dręczą. Tym razem jednak nie dam się spławić.
Skierowałam się w rzadko używaną część akademii. Mai automatycznie poszła za mną. Gdy się zatrzymałam o mały włos a wpadła by na mnie.
Zaczęła przepraszać, ale przerwałam jej stanowczo:
-Mai, musimy pogadać.
-Co? Gadałyśmy niemal cały dzień- zauważyła trochę zaskoczona i zaniepokojona moim zachowaniem.
-Nie, to tylko płytkie gadki. W sumie bardziej przypominały monolog niż dyskusje.
-Przeprasza. Jeśli to chodzi.. Poprawię się.
-Mai!-niemal krzyknęłam.- Nie masz się poprawić. Nie chcę , abyś udawała, by poprawić mi samopoczucie. Chce ci pomóc. Widzę, ze cały czas coś cie dręczy. Dłużej nie wytrzymam tego, że cierpisz.
-Jestem przygnębiona tym, że cię zaatakowałam- powiedziała cicho po chwili ciszy.
-Nie, nie prawda- stwierdziłam zdecydowanie.- Tu chodzi o twoja przeszłość. Dobrze o tym wiesz. Pytanie brzmi: czy chcesz się wyzbyć tego ciężaru, czy wolisz go zachować dla siebie?
<Mai?>
Podczas pobytu nad jeziorem siedziała zapatrzona w horyzont, zatopiona we własnych myślach.
W końcu wieczorem gdy wracałyśmy z kolacji zebrałam się w sobie i postanowiłam poruszyć te tematy które ją tak dręczą. Tym razem jednak nie dam się spławić.
Skierowałam się w rzadko używaną część akademii. Mai automatycznie poszła za mną. Gdy się zatrzymałam o mały włos a wpadła by na mnie.
Zaczęła przepraszać, ale przerwałam jej stanowczo:
-Mai, musimy pogadać.
-Co? Gadałyśmy niemal cały dzień- zauważyła trochę zaskoczona i zaniepokojona moim zachowaniem.
-Nie, to tylko płytkie gadki. W sumie bardziej przypominały monolog niż dyskusje.
-Przeprasza. Jeśli to chodzi.. Poprawię się.
-Mai!-niemal krzyknęłam.- Nie masz się poprawić. Nie chcę , abyś udawała, by poprawić mi samopoczucie. Chce ci pomóc. Widzę, ze cały czas coś cie dręczy. Dłużej nie wytrzymam tego, że cierpisz.
-Jestem przygnębiona tym, że cię zaatakowałam- powiedziała cicho po chwili ciszy.
-Nie, nie prawda- stwierdziłam zdecydowanie.- Tu chodzi o twoja przeszłość. Dobrze o tym wiesz. Pytanie brzmi: czy chcesz się wyzbyć tego ciężaru, czy wolisz go zachować dla siebie?
<Mai?>
Od Yui- C.D. Brayan'a
-Brayan ! -chłopak zatrzymał się ale nie odwrócił się do mnie.
Podbiegłam do niego, złapałam go za ramię i pociągnęła tak, że musiał się do mnie odwrócić. Ale ja nie mogłam spojrzeć mu w oczy, bo on oczywiście.... miał rację.
-Dziękuję -stanęłam na palcach i pocałowałam go w policzek- za to że mnie uratowałeś i pomogłeś -on ciągle milczał.
Zacisnęła dłoń w pięść, wzięłam zamach i uderzyłam go w brzuch.
-Ej, a to za co ?! -oprzytomniał.
-Za to że masz racje... -uśmiechnęłam się, ale wątpię że to zauważył.
Pobiegłam do przodu nie patrząc się na niego, ciągle byłam uśmiechnięta.
Podeszłam do dużych drzwi wejściowych, popchnęłam je a te, z oporem ale się otworzyły.
<Brayan?>
Od Hiukset- C.D. Brayan'a
W Akademii nie było mnie kilka dni. Musiałam wyjechać, w sprawach rodzinnych. Gdy przekroczyłam jej próg zamarłam. Było trochę inaczej. Więcej osób, różne rasy. Do moich nozdrzy dotarł ostry zapach demonów, wampirów, zaklinaczy, gryfów, wiedźm, wilkołaków. Na moją twarz wpłynął grymas. Prychnęłam, gdy przeszłam koło grupki dziewczyn, które coś szeptały na mój temat. Miarowym krokiem ruszyłam do pokoju. Po kilku minutach dotarłam przed drzwi. Otworzyłam je z impetem. Po rzeczach Nuali nie zostało śladu. Westchnęłam ciężko i opadłam na łóżko. Nie wiem ile tak leżałam. Kilka minut, godzin ? Nagle drzwi lekko otworzyły się, a ja poczułam znajomy zapach. Bardzo znajomy...
- Brayan ? - wyszeptałam.
Odwróciłam głowę w stronę chłopaka. Uśmiechał się szeroko. Szybko zerwałam się z łóżka i rzuciłam się na niego.
- Tęskniłam. - wyszeptałam.
< Brayan ? Przepraszam, że długo nie pisałam. >
Od Dan- C.D. Shinu i Arran
Otworzyłam drzwi do pokoju Arrana - Arran, nie widziałeś jakiejś małej czarnej książeczki, pustej w środku? - Rozejrzałam się po pokoju. Arran leżał na łóżku. Ktoś nowy stał obok ściany. Fiolki z krwią stały tak jak zwykle. Wróć. Ktoś nowy stał pod ścianą.
- Tą którą masz w ręce? - Arran rzucił obojętnie jakby ignorował tego "kogoś".
- Podobną tylko trochę większą i pustą w środku - odpowiedziałam, a on przecząco pokręcił głową. - jak widać nie. - Odwróciłam się w stronę "kogoś" i przyjrzałam mu się uważnie. Zauważył to i skrzywił się lekko. - Jestem Dan.
- Shinu - odpowiedział krótko i jakby z przymusu.
- Niech zgadnę już zabronił ci dotykać fiolek - Shinu pokiwał lekko głową. - Nie przejmuj się tylko 3... 4 osoby mogą ich dotykać. W tym 3 to on sam. - uśmiechnęłam się lekko, nadal stojąc w progu.
( Arran, Shinu? )
Halie- C.D. Damiena
- A więc co dokładnie tu robisz? - Zapytałem, teraz już spokojnie, lecz wciąż z widniejącym uśmiechem na mej twarzy. - Bo skoro się nie stęskniłeś za mną, co jest mało prawdopodobne, a grzybów raczej też nie zbierasz… w takim układzie zostaje a. Jesteś tu w tajemnicy, z swą dziewczyną, lub b. Szukasz osoby do pożywienia się, chodź oprócz mnie, nikogo tu nie ma.
<Damien? Sorka że słabej jakości>
niedziela, 21 kwietnia 2013
Od Kanade C.D. Graves'a
- Strasznie wrażliwa idiotka, która lubi koty, boi się pająków, niedawno zabito jej najlepszą przyjaciółkę. I ma dziwne mniemanie o sobie.- wzruszyłam ramionami.- Tyle możesz wiedzieć. Reszta... Ci nie potrzebna.- szepnęłam.
Popatrzyłam na niebo. Było lekko zachmurzone, było widać słońce. Idealna pogoda jak dla mnie.
- Idę. A ty masz znaleźć mi koteczka.
[ CD? :3]
Popatrzyłam na niebo. Było lekko zachmurzone, było widać słońce. Idealna pogoda jak dla mnie.
- Idę. A ty masz znaleźć mi koteczka.
[ CD? :3]
piątek, 19 kwietnia 2013
Od Karoliny C.D Andreas'a
- Nie martw się, przecież nie widzimy się ostatni raz w życiu - powiedziałem chociaż mi nie podobało się to równie mocno jak jemu - Do zobaczenia
Wyszłam zamykając za sobą drzwi. Westchnęłam. Nie chciałem odchodzić ale cóż...., zobaczymy się później, a i trzeba było już się śpieszyć na lekcje. Weszłam szybko do pokoju, zabrałam szybko jakieś czyste ciuchy i poszłam pod prysznic. Wyszłam dość szybko. 15, 20 minut. Powoli wyszłam i uszyłam w kierunku sali Życia wśród ludzi. Nie spóźniłam się na tą lekcje. Siadłam w klasie. Lekcja była..., nudna..., monotonna..., prawie w trakcie zasnęłam. Sama technika, praktykę by się jeszcze dało przeżyć.... Gdy już wyszłam z sali byłam nieźle zmęczona, a to moja pierwsza lekcja. Przetarłam rękami twarz i na kogoś wpadłam z tego zamyślenia...., zmęczenia...., znudzenia....
- Przepraszam - wymamrotałam dość cicho
< Teraz może dokończyć kto chce ;P>
Wyszłam zamykając za sobą drzwi. Westchnęłam. Nie chciałem odchodzić ale cóż...., zobaczymy się później, a i trzeba było już się śpieszyć na lekcje. Weszłam szybko do pokoju, zabrałam szybko jakieś czyste ciuchy i poszłam pod prysznic. Wyszłam dość szybko. 15, 20 minut. Powoli wyszłam i uszyłam w kierunku sali Życia wśród ludzi. Nie spóźniłam się na tą lekcje. Siadłam w klasie. Lekcja była..., nudna..., monotonna..., prawie w trakcie zasnęłam. Sama technika, praktykę by się jeszcze dało przeżyć.... Gdy już wyszłam z sali byłam nieźle zmęczona, a to moja pierwsza lekcja. Przetarłam rękami twarz i na kogoś wpadłam z tego zamyślenia...., zmęczenia...., znudzenia....
- Przepraszam - wymamrotałam dość cicho
< Teraz może dokończyć kto chce ;P>
Od Andreas'a C.D Karolina
Tylko westchnąłem posmutniały.Chciałbym jeszcze chwilę z nią zostać,
lecz płynący czas i obowiązki muszą to jak zwykle zepsuć.
-Zaczekaj!-wyrwałem z zamyślenia,dy Karolina prawie przekroczyła próg mojego pokoju.
Jedną ręką przytrzymałem ją za nadgarstek,a drugą wsunąłem w jej włosy.Pocałowałem ją na pożegnanie.
-Teraz możesz już iść.-oznajmiłem z nie chętną przegraną w głosie i skuliłem głowę.
Czułem się zrezygnowanie.Zupełnie,jakbym był aniołem i ktoś by mi podciął skrzydła.Chciałem żeby została jeszcze na parę krótkich chwil chociaż,ale niestety tak się nie dało,bo prędzej czy później przyszedłby do naszych pokoi ktoś z akademii z powiadomienie,że jesteśmy spóźnieni na lekcje i musimy szybko wracać do klasy,więc jak widać morał tego jest prosty do zrozumienia:"W życiu nie wszystko układa się tak jak chcemy i musimy to przyjąć z pokorą bez względu na to,że smutek w gardle kuje..........."
{Karolina cd?}
lecz płynący czas i obowiązki muszą to jak zwykle zepsuć.
-Zaczekaj!-wyrwałem z zamyślenia,dy Karolina prawie przekroczyła próg mojego pokoju.
Jedną ręką przytrzymałem ją za nadgarstek,a drugą wsunąłem w jej włosy.Pocałowałem ją na pożegnanie.
-Teraz możesz już iść.-oznajmiłem z nie chętną przegraną w głosie i skuliłem głowę.
Czułem się zrezygnowanie.Zupełnie,jakbym był aniołem i ktoś by mi podciął skrzydła.Chciałem żeby została jeszcze na parę krótkich chwil chociaż,ale niestety tak się nie dało,bo prędzej czy później przyszedłby do naszych pokoi ktoś z akademii z powiadomienie,że jesteśmy spóźnieni na lekcje i musimy szybko wracać do klasy,więc jak widać morał tego jest prosty do zrozumienia:"W życiu nie wszystko układa się tak jak chcemy i musimy to przyjąć z pokorą bez względu na to,że smutek w gardle kuje..........."
{Karolina cd?}
Od Mai- C.D. Imogen
Ruszyłam za Imogen, która cały czas trajkotała o różnych błahostkach. Ja zbytnio się nie włączałam do rozmowy, choć częściowo jej słuchałam. Spojrzałam tęsknie na wodę.
- Egzamin może być nawet co drugą lekcje. Mają do tego prawo. A poza tym ostatnio było dużo nowego materiału – wyjaśniłam cicho.
- No niby tak, ale po co ich robić tak dużo? Jakbyśmy nie mieli nic lepszego do roboty niż kucie na egzaminy – jęczała. Wzruszyłam ramionami.
- Większość lekcji jest banalnych. Sztuki walki, języki, sztuka, zielarstwo, łucznictwo, szermierka… itd. – wyliczałam.
- A wiedza o przeszłości? – spytała cicho. Spięłam się.
- Nie. To nie dla mnie – odparłam krótko ucinając temat. Nie miałam zamiaru do tego wracać.
<Imogen?>
Od Imogen- C.D. Mai
Z Mai spotkałam się dopiero po piątej lekcji- albo nie mogła mnie znaleźć, albo mnie unikała. Bez względu na przyczynę ucieszyłam się na jej widok i postanowiłam pominąć ten nie wygodny problem.
-Cześć. Dobrze, ze jesteś.
-Tak?-spytała rozbawiona.
-Niestety mam teraz języki starożytne-powiedziałam ze smutkiem.- Wiem, że te lekcje zawsze mamy wspólnie.
-Nie rozumiem, czemu traktujesz je jak karę boską? Zajęcia są nie najgorsze.
Prychnęłam oburzona.
-Dobrze ci mówić. Tobie jakoś się wiedzie. A ja? Uczyłam ich się przez większość część swojego życia i do tej pory nie umiem za wiele.
-Nic dziwnego skoro się nie przykładasz.
-Jestem pilna uczennicą- zaprzeczyłam.- To nie moja wina , że nie mam głowy do języków. Od tego będziesz ty.
-Ja?
-Tak. Ja wolę łucznictwo.
Gawędząc wesoło doszłyśmy do sali wykładowej. Zaraz po nas przyszła nauczycielka. Ją sama lubiłam, choć nie rozumiałam połowy z tego co mówi. Może właśnie dzięki temu?
Po godzinie wyszłam z klasy w jeszcze gorszym nastroju niż przed wejściem.
-Jak ona może zrobić egzamin? Ostatni test był niedawno- narzekałam.
Dwie kolejne lekcje-walki i zielarstwo również miałyśmy wspólnie dzięki czemu udało nam się je przetrwać.Po zajęciach poszłyśmy nad jezioro.
<Mai?>
-Cześć. Dobrze, ze jesteś.
-Tak?-spytała rozbawiona.
-Niestety mam teraz języki starożytne-powiedziałam ze smutkiem.- Wiem, że te lekcje zawsze mamy wspólnie.
-Nie rozumiem, czemu traktujesz je jak karę boską? Zajęcia są nie najgorsze.
Prychnęłam oburzona.
-Dobrze ci mówić. Tobie jakoś się wiedzie. A ja? Uczyłam ich się przez większość część swojego życia i do tej pory nie umiem za wiele.
-Nic dziwnego skoro się nie przykładasz.
-Jestem pilna uczennicą- zaprzeczyłam.- To nie moja wina , że nie mam głowy do języków. Od tego będziesz ty.
-Ja?
-Tak. Ja wolę łucznictwo.
Gawędząc wesoło doszłyśmy do sali wykładowej. Zaraz po nas przyszła nauczycielka. Ją sama lubiłam, choć nie rozumiałam połowy z tego co mówi. Może właśnie dzięki temu?
Po godzinie wyszłam z klasy w jeszcze gorszym nastroju niż przed wejściem.
-Jak ona może zrobić egzamin? Ostatni test był niedawno- narzekałam.
Dwie kolejne lekcje-walki i zielarstwo również miałyśmy wspólnie dzięki czemu udało nam się je przetrwać.Po zajęciach poszłyśmy nad jezioro.
<Mai?>
Od Mai- C.D. Imogen
Poszła machając mi przez ramię na pożegnanie. W odpowiedzi uśmiechnęłam się blado. Jednak kiedy zniknęła za zakrętem, uśmiech zniknął z mojej twarzy. Wycofałam się w cień i patrzyłam za nią. Nie mogę się zgodzić na kolejną pomoc. Jej krew cały czas buzowała mi w żyłach, ale nawet to nie wystarczy na zbyt długo. Poza trym, zbyt wiele ukąszeń prowadzi do niezbyt przyjemnych powikłań. Potrząsnęłam głową i z wampirzą prędkością popędziłam do siebie. Chwyciłam parę książek i w zamyśleniu ruszyłam na swoją pierwszą lekcję; języki starożytne. Cały czas planowałam sobie wszystko w głowie. W najgorszym wypadku musiałabym jutro znowu zapolować. Ale nie zgodzę się na dawstwo Imogen. Weszłam do prawie pustej jeszcze klasy, usiadłam w cieniu i patrzyłam przed siebie popadając w częściowe otępienie, dzięki któremu mogłam przetrwać to życie.
<Imogen?>
Od Imogen- C.D. Mai
Patrzyłam się na nią lekko zszokowana. To prawda, ze nie najlepiej zniosłam wczorajszy wieczór. Świadczy o tym mój ostatni sen. A raczej koszmar. Ale, żeby śmierć..? Cóż, tego w najmniejszym stopniu się nie spodziewałam.
Przekręciłam się na krześle by znaleźć wygodną pozycję. Po kilku nie udanych próbach poddałam się.
-Mai, silą byś mnie musiała powstrzymywać od kolejnej próby pomocy. Bez względu na konsekwencji- powiedziałam to tak stanowczo i pewnie, ze prawie sama w to uwierzyłam.- Może na serio ma w sobie sporo z anioła?
Kąciki jej ust uniosły się niepewnie. Uśmiechała się z przymusem, ale lepsze to niż nic.
-No, mam nadzieję, ze wampiry jadają normalnie, bo sama w siebie tego nie wcisnę-stwierdziłam wskazując talerz przed sobą.
Kolejny kwadrans upłynął w przyjaznej atmosferze- zajadając się kanapkami ( okazało się, że wampiry- mimo, że potrafią się bez tego obejść- mogą jeść to co zwykli ludzie) rozmawiałyśmy na luźne i bezpieczne tematy( szkoła, uczniowie , nauczyciele, lekcje).
-Ja już lecę-powiedziałam patrząc na zegarek. Było już nieco po siódmej. O ósmej zaczynają się zajęcia.- Zobaczymy się później?
-Jasne?Co masz pierwsze?
-Sztukę.
-To nic. Złąpię cię.
<Mai?>
Przekręciłam się na krześle by znaleźć wygodną pozycję. Po kilku nie udanych próbach poddałam się.
-Mai, silą byś mnie musiała powstrzymywać od kolejnej próby pomocy. Bez względu na konsekwencji- powiedziałam to tak stanowczo i pewnie, ze prawie sama w to uwierzyłam.- Może na serio ma w sobie sporo z anioła?
Kąciki jej ust uniosły się niepewnie. Uśmiechała się z przymusem, ale lepsze to niż nic.
-No, mam nadzieję, ze wampiry jadają normalnie, bo sama w siebie tego nie wcisnę-stwierdziłam wskazując talerz przed sobą.
Kolejny kwadrans upłynął w przyjaznej atmosferze- zajadając się kanapkami ( okazało się, że wampiry- mimo, że potrafią się bez tego obejść- mogą jeść to co zwykli ludzie) rozmawiałyśmy na luźne i bezpieczne tematy( szkoła, uczniowie , nauczyciele, lekcje).
-Ja już lecę-powiedziałam patrząc na zegarek. Było już nieco po siódmej. O ósmej zaczynają się zajęcia.- Zobaczymy się później?
-Jasne?Co masz pierwsze?
-Sztukę.
-To nic. Złąpię cię.
<Mai?>
Od Mai- C.D. Imogen
Przez chwilę gapiłam się tępo w blat. Przetarłam dłońmi zmęczoną twarz. Mimo, że nie potrzebuję prawie wcale snu, nie spałam od około tygodnia, co dawało się we znaki. Westchnęłam.
- Imogen… jestem ci bardzo wdzięczna za to, co zrobiłaś, ale nie mogę od ciebie przyjąć ponownie takiej pomocy. To nie jest bezpieczne dla żadnej z nas. Poza tym, wiem i widzę, jak na to reagujesz. Nie zasługuję na takie poświęcenie.
- Mai… - zaczęła, ale jej przerwałam.
- Nie. Naprawdę. Po prostu… po prostu nie chcę nikogo zabić – powiedziałam cicho z zamkniętymi oczami, odchylając się na krześle do tyłu.
<Imogen?>
Od Brayan'a- C.D. Yui
Szliśmy przez las w całkowitym milczeniu. Miałem ochotę wypytać ją przed czym uciekała ale... bałem się, że wtedy ucieknie. I nici z odpowiedzi. Dlatego prowadziłem ja przez budzący się las w stronę Akademii. Coś mi mówiło, ze będzie tam pasować jak ulał.
Gdy wyszliśmy z gęstwiny drzew w naszym polu widzenia ukazał się spory, wybudowany z ciemnego kamienia zamek.
-Witamy w Akademii Dzieci Lilith- powiedziałem wskazując na budowlę.- Nie czekaj na fanfary i gorące powitanie.
Zignorowała mnie i ruszyła dalej. Mimo, ze była zmęczona przedzierała się przez las z niemałą determinacją.
Jej postawa mnie bawiła. Była uparta jak stary, wyleniały osioł a jednocześnie niebezpieczna jak pantera i przebiegła jak lis. Niebezpieczna kombinacja.
-Hej, Yui!- zawołałem doganiając ją. Postanowiłem zaryzykować kilka pytań.- Skoro doprowadziłem cie do akademii, które w twoim przypadku jest bezpiecznym schronieniem...
-Nie potrzebuję schronienia- warknęła, a jej czarny ogon niespokojnie zawirował.
-Tak, oczywiście. No, więc skoro zaprowadziłem cię do akademii jesteś mi coś winna.
-Hm?
-Mogłabyś odpowiedzieć mi na parę pytań- stwierdziłem z uśmiechem.
-Posłuchaj uważnie bo nie będę powtarzać- powiedziała zatrzymując się gwałtownie i odwracając w moją stronę. Niefortunnie znalazła się jedynie kilkanaście centymetrów przede mną, ale zignorowała ten fakt.- Nic nie jestem ci winna. Nie potrzebuję pomocy. Żadnej. Ani z twojej strony , ani z akademii. Dam sobie radę sama.
-Zawsze jesteś taka pewna siebie?-spytałem robiąc krok w jej stronę. Dziewczyna odruchowo się cofnęła. Po chwili na jej twarzy malowała się dezaprobata i wściekłość. Roześmiałem się wesoło.- Tak myślałem. Udajesz twardą , niedostępną i obojętną. Jednak ta poza kiedyś minie. I co wtedy?Co zostanie z nieustępliwej Yui?-spytałem z kpiną.- Możesz udawać obojętną na wszystko co się dzieje wokół ciebie, możesz twardo stawiać na swoim, ale w głębi wiesz, ze wobec pewnych spraw sama jesteś za słaba i bezradna.
Nie czekałem na jej reakcję- w zupełności wystarczyła mi jej zszokowana i przerażona mina- ruszyłem w stronę akademii.
Przeszedłem może z piętnaście metrów, gdy usłyszałem głos Yui. Zatrzymałem się powoli.
<Yui? Co masz do powiedzenia swojemu wybawcy? Czy w końcu zrzucisz tą powłokę^~^?>
Gdy wyszliśmy z gęstwiny drzew w naszym polu widzenia ukazał się spory, wybudowany z ciemnego kamienia zamek.
-Witamy w Akademii Dzieci Lilith- powiedziałem wskazując na budowlę.- Nie czekaj na fanfary i gorące powitanie.
Zignorowała mnie i ruszyła dalej. Mimo, ze była zmęczona przedzierała się przez las z niemałą determinacją.
Jej postawa mnie bawiła. Była uparta jak stary, wyleniały osioł a jednocześnie niebezpieczna jak pantera i przebiegła jak lis. Niebezpieczna kombinacja.
-Hej, Yui!- zawołałem doganiając ją. Postanowiłem zaryzykować kilka pytań.- Skoro doprowadziłem cie do akademii, które w twoim przypadku jest bezpiecznym schronieniem...
-Nie potrzebuję schronienia- warknęła, a jej czarny ogon niespokojnie zawirował.
-Tak, oczywiście. No, więc skoro zaprowadziłem cię do akademii jesteś mi coś winna.
-Hm?
-Mogłabyś odpowiedzieć mi na parę pytań- stwierdziłem z uśmiechem.
-Posłuchaj uważnie bo nie będę powtarzać- powiedziała zatrzymując się gwałtownie i odwracając w moją stronę. Niefortunnie znalazła się jedynie kilkanaście centymetrów przede mną, ale zignorowała ten fakt.- Nic nie jestem ci winna. Nie potrzebuję pomocy. Żadnej. Ani z twojej strony , ani z akademii. Dam sobie radę sama.
-Zawsze jesteś taka pewna siebie?-spytałem robiąc krok w jej stronę. Dziewczyna odruchowo się cofnęła. Po chwili na jej twarzy malowała się dezaprobata i wściekłość. Roześmiałem się wesoło.- Tak myślałem. Udajesz twardą , niedostępną i obojętną. Jednak ta poza kiedyś minie. I co wtedy?Co zostanie z nieustępliwej Yui?-spytałem z kpiną.- Możesz udawać obojętną na wszystko co się dzieje wokół ciebie, możesz twardo stawiać na swoim, ale w głębi wiesz, ze wobec pewnych spraw sama jesteś za słaba i bezradna.
Nie czekałem na jej reakcję- w zupełności wystarczyła mi jej zszokowana i przerażona mina- ruszyłem w stronę akademii.
Przeszedłem może z piętnaście metrów, gdy usłyszałem głos Yui. Zatrzymałem się powoli.
<Yui? Co masz do powiedzenia swojemu wybawcy? Czy w końcu zrzucisz tą powłokę^~^?>
Od Mai- C.D. Imogen
Przez chwilę gapiłam się tępo w blat. Przetarłam dłońmi zmęczoną twarz. Mimo, że nie potrzebuję prawie wcale snu, nie spałam od około tygodnia, co dawało się we znaki. Westchnęłam.
- Imogen… jestem ci bardzo wdzięczna za to, co zrobiłaś, ale nie mogę od ciebie przyjąć ponownie takiej pomocy. To nie jest bezpieczne dla żadnej z nas. Poza tym, wiem i widzę, jak na to reagujesz. Nie zasługuję na takie poświęcenie.
- Mai… - zaczęła, ale jej przerwałam.
- Nie. Naprawdę. Po prostu… po prostu nie chcę nikogo zabić – powiedziałam cicho z zamkniętymi oczami, odchylając się na krześle do tyłu.
<Imogen?>
Od Imogen- C.D. Mai
Zdusiłam jęk rozczarowania i wymruczałam coś pod nosem. nie chciałam, aby tak to wypadło. Na początku o jej życie spytałam się tylko z chęci podtrzymania rozmowy, ale później... poczułam, że ma ona duże znaczenia. I ogromnie mnie zaintrygowała.
-Dobra, to...Jest już późno i jeśli dobrze się czujesz pójdę się położyć- powiedziałam po kilku minutach niezręcznej ciszy.
-Jasne. Dobranoc.
Szłam do swojego pokoju walcząc ze sprzecznymi myślami. Nie pomagało mi osłabienie po utracie krwi- choć nie doznałam dużych szkód z pewnością stanie się "przekąską" wampira nie nastrajało nikogo.
Gdy otworzyłam drzwi swojego pokoju i zobaczyłam swoje łóżko poczułam zmęczenia, ale przez dobrą godzinę nie mogłam zasnąć. Rozmyślałam nad przeszłością Mai. Co ją takiego mogło spotkać, że nie chciała o tym mówić?
W końcu zasnęłam- było wpół do piątej. Był to niespokojny sen- przez ponad godzinę drzemki męczyły mnie obrazy krwi, kłów, rozszarpywanych gardeł. Jednym słowem- wampirów.
Obudziłam się po szóstej . Byłam wykończona. Sen nie przyniósł wyczekiwanej ulgi.
Zeszłam na dół na wczesne śniadanie. W kuchni byłam sama. Przez pól godziny leniwie mieszałam herbatę i tępo wpatrywałam się w talerz apetycznie wyglądających kanapek. Nie chciało mi się jeść- czułam uścisk w żołądku, a od samego zapachu jedzenia czułam mdłości.
Kroki na korytarzu usłyszałam dokładnie 12 sekund wcześniej zanim drzwi do pomieszczenia się otworzyły. Stała w nich Maia. Wyglądała o wiele lepiej niż wczoraj, ale miała sine kręgi pod oczami. Cóż, ja też pewnie nie prezentuję się najlepiej- przeszło mi prze myśl.
Patrzyłyśmy się na siebie przez kilka kolejnych, nieskończenie długich sekund w których obie zmieszane i niepewne milczałyśmy.
-Hm..-odchrząknęłam dla nabrania większej pewności siebie. W pamięci wciąż obijały mi się wspomnienia dzisiejszych koszmarów.- Cześć.
-Cześć.
-Siadaj- zachęciłam wskazując krzesło znajdujące się naprzeciwko mnie.- Poczęstuj się. Zrobiłam kanapki.
-Dzięki- powiedziała zajmując miejsce.-Nieźle wygląda.
Mimo to nie tknęła jedzenia, tylko nerwowo wykręcała palce.
-Słuchaj...-zaczęła.- Jeśli chodzi o wczoraj to jeszcze raz przepraszam. Naprawdę, ni chciałam, żeby tak wyszło.
-Jasne. Rozumiem. W sumie to nic wielkiego się nie wydarzyło.
Pokręciła głową.
-Nie. Powinnam się bardziej pilnować. Sama widziałaś, że jestem niebezpieczna dla innych.
-Mai!- prawie krzyknęłam zszokowana.-Sama powiedziałaś, ze nie dotrawisz opanować przemiany. A poza tym... gdyby nie ona, gdybyś się dzięki niej nie...wyładowywała, nie byłabyś kimś kim jesteś teraz.
Wzruszyła ramionami.
-I co z tego? I tak nie jestem najlepszym... najlepszą istotą. O mało cię nie zabiłam. Jak teraz to sobie przypomnę... I jeszcze zmusiłam cię do oddania mi krwi.
-Nie. Sama ci to zaproponowałam, więc się tym nie zadręczaj. I wiedz, ze gdyby zaszła taka potrzeba zrobiłabym to znowu.
Roześmiała się smutno.
-Tak. Jesteś zdolna do wykarmienia połowy dzielnicy wampirów i demonów, jeśli tylko poprawisz im tym życie. Daj spokój, Imogen. Świata nie zbawisz.
-Pomoc dla ciebie nie ma z tym nic wspólnego- zaprotestowałam.
-Czyżby?-spytała z kpiną w głosie.- Jesteś aniołem. Nawet jeśli upadłaś to i tak zachowałaś ich łagodność i chęć pomagania innym.
<Mai? Masz coś jeszcze do dodania?>
-Dobra, to...Jest już późno i jeśli dobrze się czujesz pójdę się położyć- powiedziałam po kilku minutach niezręcznej ciszy.
-Jasne. Dobranoc.
Szłam do swojego pokoju walcząc ze sprzecznymi myślami. Nie pomagało mi osłabienie po utracie krwi- choć nie doznałam dużych szkód z pewnością stanie się "przekąską" wampira nie nastrajało nikogo.
Gdy otworzyłam drzwi swojego pokoju i zobaczyłam swoje łóżko poczułam zmęczenia, ale przez dobrą godzinę nie mogłam zasnąć. Rozmyślałam nad przeszłością Mai. Co ją takiego mogło spotkać, że nie chciała o tym mówić?
W końcu zasnęłam- było wpół do piątej. Był to niespokojny sen- przez ponad godzinę drzemki męczyły mnie obrazy krwi, kłów, rozszarpywanych gardeł. Jednym słowem- wampirów.
Obudziłam się po szóstej . Byłam wykończona. Sen nie przyniósł wyczekiwanej ulgi.
Zeszłam na dół na wczesne śniadanie. W kuchni byłam sama. Przez pól godziny leniwie mieszałam herbatę i tępo wpatrywałam się w talerz apetycznie wyglądających kanapek. Nie chciało mi się jeść- czułam uścisk w żołądku, a od samego zapachu jedzenia czułam mdłości.
Kroki na korytarzu usłyszałam dokładnie 12 sekund wcześniej zanim drzwi do pomieszczenia się otworzyły. Stała w nich Maia. Wyglądała o wiele lepiej niż wczoraj, ale miała sine kręgi pod oczami. Cóż, ja też pewnie nie prezentuję się najlepiej- przeszło mi prze myśl.
Patrzyłyśmy się na siebie przez kilka kolejnych, nieskończenie długich sekund w których obie zmieszane i niepewne milczałyśmy.
-Hm..-odchrząknęłam dla nabrania większej pewności siebie. W pamięci wciąż obijały mi się wspomnienia dzisiejszych koszmarów.- Cześć.
-Cześć.
-Siadaj- zachęciłam wskazując krzesło znajdujące się naprzeciwko mnie.- Poczęstuj się. Zrobiłam kanapki.
-Dzięki- powiedziała zajmując miejsce.-Nieźle wygląda.
Mimo to nie tknęła jedzenia, tylko nerwowo wykręcała palce.
-Słuchaj...-zaczęła.- Jeśli chodzi o wczoraj to jeszcze raz przepraszam. Naprawdę, ni chciałam, żeby tak wyszło.
-Jasne. Rozumiem. W sumie to nic wielkiego się nie wydarzyło.
Pokręciła głową.
-Nie. Powinnam się bardziej pilnować. Sama widziałaś, że jestem niebezpieczna dla innych.
-Mai!- prawie krzyknęłam zszokowana.-Sama powiedziałaś, ze nie dotrawisz opanować przemiany. A poza tym... gdyby nie ona, gdybyś się dzięki niej nie...wyładowywała, nie byłabyś kimś kim jesteś teraz.
Wzruszyła ramionami.
-I co z tego? I tak nie jestem najlepszym... najlepszą istotą. O mało cię nie zabiłam. Jak teraz to sobie przypomnę... I jeszcze zmusiłam cię do oddania mi krwi.
-Nie. Sama ci to zaproponowałam, więc się tym nie zadręczaj. I wiedz, ze gdyby zaszła taka potrzeba zrobiłabym to znowu.
Roześmiała się smutno.
-Tak. Jesteś zdolna do wykarmienia połowy dzielnicy wampirów i demonów, jeśli tylko poprawisz im tym życie. Daj spokój, Imogen. Świata nie zbawisz.
-Pomoc dla ciebie nie ma z tym nic wspólnego- zaprotestowałam.
-Czyżby?-spytała z kpiną w głosie.- Jesteś aniołem. Nawet jeśli upadłaś to i tak zachowałaś ich łagodność i chęć pomagania innym.
<Mai? Masz coś jeszcze do dodania?>
Od Shinu- C.D.Mariki
Zmrużyłem lekko czoło.
- Zależy kto pyra – powiedziałem cicho. Uśmiechnęła się lekko.
- Marika. Jesteś Shinu?
- Tak – powiedziałem po prostu.
- Co tu robisz? – spytała ciekawie.
- Nie twoje sprawa – odparłem sucho i odwróciłem się odchodząc.
<Marika?>
Od Yui- C.D. Brayan'a
Nie miałam najmniejszego zamiaru zgodzić się żeby ten koleś zaprowadził mnie do jakiejś akademii... najpierw nie che mnie puścić, a później próbuje mi pomóc... Coś mi w nim nie pasowało.
-Wiesz co sama sobie poradzę, nie potrzebuję twojej pomocy -odwróciłam się dumnie i zrobiłam jeden krok do przodu.
-Jak chcesz, ale wątpię, że poradzisz sobie tutaj sama.
-Nie wiesz o mnie nic więc nie mów z czym sobie poradzę a z czym nie!
W tej samej chwili przypomniałam sobie przed kim uciekam.
On ma race nie poradzę sobie, jestem za słaba. Wzięłam głęboki wdech, zacisnęłam pięści i odwróciłam się do chłopaka.
-Prowadź do tej akademii.
-Ooo to jednak się zdecydowałaś a myślałem już, że będę musiał wracać sam.
-Ale ostrzegam, zrób tak jeszcze raz to pożałujesz tego.
-Ale o co ci chodzi?
Nie odpowiedziałam nic, tylko warknęłam w jego stronę.
Brayan -dziwne zapamiętałam jego imię..- szedł przodem, ja trochę z tyłu. Całe szczęście ani on ani ja nie odzywaliśmy się i szliśmy w spokoju i ciszy.
Co się ze mną dzieje, czemu nie udało mi się wtedy wyrwać z jego uścisku? Normalnie bym nawet nie dała się dotknąć, a teraz....
Po jakichś 15-20 minutach szybkiego marszu byliśmy przed ogromnym budynkiem akademii.
<Brayan? Ohh dziękuje za uratowanie ^-^ >
Od Damien'a- C.D. Halie
-Nie. nie stęskniłem się za tobą- uśmiechnąłem się tak samo jak Haile
-Tak, tak, jasne- zaśmiał się
-No na prawdę- powiedziałem
-Taaa- odpowiedział drwiąc sobie ze mnie
-A weź gin, przpadnij- powiedziałem
Zaczęliśmy się śmiać i rozmawiać
(Rav ^^? (Haile))
Od Graves'a C.D Kanade
-Zabrała mi kotka...-Powiedziałem smutnym głosem i się roześmiałem po chwili sam do siebie.-Ciekawe co by mi zrobiła, jakbym przyszedł do pokoju, akurat jakby byli u niej ci rodzice zastępczy... Chyba by zaczęła grać na skrzypcach, albo na pianinie po nocach.-Znowu się zaśmiałem i poszedłem przed siebie.
Spojrzałem jeszcze raz na grafik, którego "będę przestrzegać" i stwierdziłem, że nie chce mi się na razie iść jej po wkurzać. Trafiłem po dziesięciu minutach nad jezioro. Posiedziałem tam ze dwie godziny i wróciłem do pokoju. Posiedziałem tam chwile w samotności, ale weszła ta dziewczyna.
-Może byś się przedstawiła ogólnie?
(Kanade?-Nie wybaczę Ci tego, że ukradłaś mi kotecka...)
Spojrzałem jeszcze raz na grafik, którego "będę przestrzegać" i stwierdziłem, że nie chce mi się na razie iść jej po wkurzać. Trafiłem po dziesięciu minutach nad jezioro. Posiedziałem tam ze dwie godziny i wróciłem do pokoju. Posiedziałem tam chwile w samotności, ale weszła ta dziewczyna.
-Może byś się przedstawiła ogólnie?
(Kanade?-Nie wybaczę Ci tego, że ukradłaś mi kotecka...)
czwartek, 18 kwietnia 2013
Od Karoliny C.D. Andreas'a
Powoli usiadłam. Nie widziałam czy z powodu jego zachowania cieszyć się. Objęłam go od tyłu i westchnęłam bo trzeba było wstawać. Powoli wstałam i zaczęłam zbierać ciuchy z pokoju. Gdy miałam już wszystko powoli zaczęłam się ubierać. Wezmę prysznic u siebie. Muszę się jeszcze obudzić, bo mam wrażenie że dalej śpię. Siadłam jeszcze na łóżku koło niego. niestety wszystko kiedyś się kończy. Nic nie trwa wiecznie, czego z całego serca żałuję. Przetarłam oczy rękami. Wstałam i podeszłam do drzwi
- Chyba się będę powoli zbierać....
< Andreas?>
- Chyba się będę powoli zbierać....
< Andreas?>
Od Mariki
Leżałam na dachu Akademii i patrzyłam w gwiazdy. Coś w nich było... coś co mnie uspokajało. Nagle usłyszałam czyjeś kroki. Zwiesiłam się z dachu i popatrzyłam czujnie. Niby nic nie ma , a jednak kogoś słyszałam, prawda? odepchnęłam się i wylądowałam na ziemi.
Rozejrzałam się ponownie. Coś poruszyło się na drzewie.
- Mam cie - szepnęłam i pobiegłam w kierunku tego drzewa
Stał przy nim ni demon, ni anioł. Powiedzmy facet z czarnymi skrzydłami.
- Hej... - mrukęłam
- Hej - rzucił zdziwiony moim widokiem - Ktoś ty...?
- Nie ważne - rzuciłam rozpoznając kolesia - Shinu Prawda?
< Shinu? >
Andreas C.D. Karolina
Leżeliśmy tak razem wtuleni w siebie nawzajem w kompletnej ciszy i spokoju. Nic nie dałoby rady przerwać nam tych chwil.
Myślałem nad tym dlaczego przy Karolinie stałem się 'inny' i jak to w ogóle możliwe. Przecież jak pamiętam, to jeszcze pół roku temu popalałem papierosy tak dla delektacji ich smakiem, a także zabijałem tak dla zabawy. Wie, że różnic pomiędzy mną kiedyś, a teraz jest wielka i sam się sobie dziwię, że dopiero teraz to do mnie dotarło. Jednak w tym momencie nie chciałem o tym myśleć, odganiałem od siebie te myśli. Wolałem się cieszyć, że już taki nie jestem, a to dzięki temu, że Karolina wkroczyła do mojego życia i wszystko przewróciła do góry nogami, co raczej wyszło dla mnie na dobre. Ale zostało jeszcze parę rzeczy, których ja sam będę musiał się pozbyć i wiem już od czego zacząć........
Lekko odsunąłem Karolinę na poduszkę, wstałem i sięgnąłem do walizki. Gdzieś na jej dnie leżała zapomniana przeze mnie paczka papierosów. Gdy trzymałem ją w dłoni, stanęła w ogniu (moja sprawka). Otworzyłem okno, wziąłem zamach i wyrzuciłem ją. Potem usiadłem na łóżku, bo leżeć mi się już nie chciało....
{Karolina cd?}
Myślałem nad tym dlaczego przy Karolinie stałem się 'inny' i jak to w ogóle możliwe. Przecież jak pamiętam, to jeszcze pół roku temu popalałem papierosy tak dla delektacji ich smakiem, a także zabijałem tak dla zabawy. Wie, że różnic pomiędzy mną kiedyś, a teraz jest wielka i sam się sobie dziwię, że dopiero teraz to do mnie dotarło. Jednak w tym momencie nie chciałem o tym myśleć, odganiałem od siebie te myśli. Wolałem się cieszyć, że już taki nie jestem, a to dzięki temu, że Karolina wkroczyła do mojego życia i wszystko przewróciła do góry nogami, co raczej wyszło dla mnie na dobre. Ale zostało jeszcze parę rzeczy, których ja sam będę musiał się pozbyć i wiem już od czego zacząć........
Lekko odsunąłem Karolinę na poduszkę, wstałem i sięgnąłem do walizki. Gdzieś na jej dnie leżała zapomniana przeze mnie paczka papierosów. Gdy trzymałem ją w dłoni, stanęła w ogniu (moja sprawka). Otworzyłem okno, wziąłem zamach i wyrzuciłem ją. Potem usiadłem na łóżku, bo leżeć mi się już nie chciało....
{Karolina cd?}
Od Brayan'a- C.D. Yui
Nie wiem co mnie podkusiło do spaceru. Była przecież szósta. Nad ranem. Kto o tej godzinie jest już na nogach?
Cóż, chyba nie tylko ja.
Już kilka minut przed spotkaniem usłyszałem podejrzane odgłosy. Jakby ktoś przedzierał się przez las. Postanowiłem umilić sobie poranną wycieczkę i "spotkać się" z nieznajomym. Przeciąłem mu drogę. A raczej- jak się po chwili okazało- jej. Wpadła na mnie, ale zaraz odskoczył zaskoczona i ... przestraszona?
Postanowiłem zignorować jej strach i trochę zabawić się jej kosztem.
Uśmiechnąłem się figlarnie robiąc krok w jej stronę i błyskawicznie łapiąc ją za ramię, by nie mogła uciec.
Nie widziałem jej twarzy- zasłaniał ją kaptur nasunięty głęboko na głowę, ale po kilku bezskutecznych próbach uwolnienia się z mojego chwytu spadł na ramiona. Wtedy mogłem przyjrzeć się jej dokładnie.
Dziewczyna była o wiele niższa ode mnie i mniej więcej w moim wieku- mogła mieć 17 lub 18 lat. Jednak postarzały ją oczy- jakże wyjątkowe, muszę przyznać. Jedno było żółte, drugie barwy rubinu. Był w nich ten specyficzny wyraz oczu osoby starej i ciężko doświadczonych przez los. Ciekawe...
Miała również niezwykłe włosy- tak jasne, ze niemal białe. w słabym świetle poranka nie miałem szans na lepsze rozpoznanie.
-Puszczaj idioto!- krzyknęła. Nadal próbowała się oswobodzić, ale wydawała się być wykończona.
Złapałem ją za drugie ramię i przycisnąłem do drzewa. Teraz znalazła się między mną, a pniem.
-Uspokój się- poradziłem z wesołym uśmiechem.- I tak nic to nie da.
Wydawało mi się, czy naprawdę..warknęła?
-Zostaw mnie w spokoju!
Po tych słowach walnęła mnie w krocze. Nie byłem przygotowany na atak z jej strony, a przynajmniej nie brałem pod uwagę tego. Gdy zgiąłem się w pół z bólu uwalniając jej ręce znów mnie kopnęła. Po bolesnym uderzeniu w szczękę padłem na ziemię.
Dziewczyna nie traciła ani chwili na przyglądanie się swojemu dziełu tylko rzuciła się do ucieczki. Pędziła przez las. Zmroczony bólem nie byłem pewny tego co widziałem, ale wydawało mi się, że ta narowista dziewczyna ma ogon. Brakowało jej tylko kłów i pazurów do kompletu, chociaż i bez nich radziła sobie nie najgorzej.
Leżałem skulony przez pól minuty, później- nadal obolały- ruszyłem w pościg. Zmieniłem się w tygrysa, by nie zgubić tropu.
Znalazłem ja ciężko dyszącą oparta o zwalony pień. Cała drżała ze zmęczenia i przez chwilę poczułem wyrzuty sumienia, za to, ze zamiast jej pomoc jeszcze bardziej utrudniłem jej życie.
Zmierzyłem ją spojrzeniem i teraz już byłem pewien, że ma ogon. Był czarny, cienki i długi. Jego koniec drgał lekko niczym żmija szykująca się do ataku.
Zmieniłem się z powrotem i cicho przemierzyłem dzielącą nas odległość. Gdy znalazłem się jakieś dwa metry od niej odezwałem się:
- Mogłaś poprosić zamiast tak brutalnie mnie atakować.
Zesztywniała i odwróciła się gwałtownie przybierając bojową pozycję.
-Czego chcesz- warknęła.
-Jak na razie tylko pogadać.
- Akurat-prychnęła gniewnie.- Myślisz, że ci uwierzę po naszym pierwszym spotkaniu.
Krok po kroku odsuwała się ode mnie. Nie reagowałem- gdyby mi zależało złapałbym ją w kilka minut.
- Wtedy też chciałem pogadać- stwierdziłem nie do końca szczerze.
- Pogadać? A potem co? Wybacz, ale nie przepadam za pogawędkami z egzorcystami.
-Z egzorcystami?-spytałem zbity z tropu.- Nie jestem egzorcysta.
Przyjrzała się mi podejrzliwie mrużąc swoje wyjątkowe oczy.
-Nie udawaj niewiniątka. Nawet jeśli nim nie jesteś, to nie znaczy, że dla nich nie pracujesz.
-Skąd takie przypuszczenia?
-Goniłeś mnie. Z jakiego innego powodu?
-Mówiłem- chciałem pogadać. A poza tym... miałem nadzieję poznać tak uroczą dziewczynę, która nie bacząc na nic próbowała pozbawić mnie ważnych części ciała.
Zarumieniła się lekko co przyjąłem z satysfakcją. No proszę, kto by pomyślał, że taka błaha uwaga może poruszyć taką diablicę?
-Nazywam się Brayan. Brayan Jarvis.
Patrzyła na mnie wyniośle.
-Etykieta nakazuje przedstawić się rozmówcy.
-Co cie to obchodzi jak mam na imię?
-Może, będę mógł ci pomóc...
- Yui- mruknęła niechętnie.
-A więc Yui, skoro nie jesteś człowiekiem i potrzebujesz schronienia- zacząłem niemalże uroczyście- Akademia Dzieci Lilith jest idealny,m miejscem dla ciebie.
<Yui, jak widzisz ktoś Ci pomógł, chociaż...może nie do końca w dżentelmeński sposób:p>
Cóż, chyba nie tylko ja.
Już kilka minut przed spotkaniem usłyszałem podejrzane odgłosy. Jakby ktoś przedzierał się przez las. Postanowiłem umilić sobie poranną wycieczkę i "spotkać się" z nieznajomym. Przeciąłem mu drogę. A raczej- jak się po chwili okazało- jej. Wpadła na mnie, ale zaraz odskoczył zaskoczona i ... przestraszona?
Postanowiłem zignorować jej strach i trochę zabawić się jej kosztem.
Uśmiechnąłem się figlarnie robiąc krok w jej stronę i błyskawicznie łapiąc ją za ramię, by nie mogła uciec.
Nie widziałem jej twarzy- zasłaniał ją kaptur nasunięty głęboko na głowę, ale po kilku bezskutecznych próbach uwolnienia się z mojego chwytu spadł na ramiona. Wtedy mogłem przyjrzeć się jej dokładnie.
Dziewczyna była o wiele niższa ode mnie i mniej więcej w moim wieku- mogła mieć 17 lub 18 lat. Jednak postarzały ją oczy- jakże wyjątkowe, muszę przyznać. Jedno było żółte, drugie barwy rubinu. Był w nich ten specyficzny wyraz oczu osoby starej i ciężko doświadczonych przez los. Ciekawe...
Miała również niezwykłe włosy- tak jasne, ze niemal białe. w słabym świetle poranka nie miałem szans na lepsze rozpoznanie.
-Puszczaj idioto!- krzyknęła. Nadal próbowała się oswobodzić, ale wydawała się być wykończona.
Złapałem ją za drugie ramię i przycisnąłem do drzewa. Teraz znalazła się między mną, a pniem.
-Uspokój się- poradziłem z wesołym uśmiechem.- I tak nic to nie da.
Wydawało mi się, czy naprawdę..warknęła?
-Zostaw mnie w spokoju!
Po tych słowach walnęła mnie w krocze. Nie byłem przygotowany na atak z jej strony, a przynajmniej nie brałem pod uwagę tego. Gdy zgiąłem się w pół z bólu uwalniając jej ręce znów mnie kopnęła. Po bolesnym uderzeniu w szczękę padłem na ziemię.
Dziewczyna nie traciła ani chwili na przyglądanie się swojemu dziełu tylko rzuciła się do ucieczki. Pędziła przez las. Zmroczony bólem nie byłem pewny tego co widziałem, ale wydawało mi się, że ta narowista dziewczyna ma ogon. Brakowało jej tylko kłów i pazurów do kompletu, chociaż i bez nich radziła sobie nie najgorzej.
Leżałem skulony przez pól minuty, później- nadal obolały- ruszyłem w pościg. Zmieniłem się w tygrysa, by nie zgubić tropu.
Znalazłem ja ciężko dyszącą oparta o zwalony pień. Cała drżała ze zmęczenia i przez chwilę poczułem wyrzuty sumienia, za to, ze zamiast jej pomoc jeszcze bardziej utrudniłem jej życie.
Zmierzyłem ją spojrzeniem i teraz już byłem pewien, że ma ogon. Był czarny, cienki i długi. Jego koniec drgał lekko niczym żmija szykująca się do ataku.
Zmieniłem się z powrotem i cicho przemierzyłem dzielącą nas odległość. Gdy znalazłem się jakieś dwa metry od niej odezwałem się:
- Mogłaś poprosić zamiast tak brutalnie mnie atakować.
Zesztywniała i odwróciła się gwałtownie przybierając bojową pozycję.
-Czego chcesz- warknęła.
-Jak na razie tylko pogadać.
- Akurat-prychnęła gniewnie.- Myślisz, że ci uwierzę po naszym pierwszym spotkaniu.
Krok po kroku odsuwała się ode mnie. Nie reagowałem- gdyby mi zależało złapałbym ją w kilka minut.
- Wtedy też chciałem pogadać- stwierdziłem nie do końca szczerze.
- Pogadać? A potem co? Wybacz, ale nie przepadam za pogawędkami z egzorcystami.
-Z egzorcystami?-spytałem zbity z tropu.- Nie jestem egzorcysta.
Przyjrzała się mi podejrzliwie mrużąc swoje wyjątkowe oczy.
-Nie udawaj niewiniątka. Nawet jeśli nim nie jesteś, to nie znaczy, że dla nich nie pracujesz.
-Skąd takie przypuszczenia?
-Goniłeś mnie. Z jakiego innego powodu?
-Mówiłem- chciałem pogadać. A poza tym... miałem nadzieję poznać tak uroczą dziewczynę, która nie bacząc na nic próbowała pozbawić mnie ważnych części ciała.
Zarumieniła się lekko co przyjąłem z satysfakcją. No proszę, kto by pomyślał, że taka błaha uwaga może poruszyć taką diablicę?
-Nazywam się Brayan. Brayan Jarvis.
Patrzyła na mnie wyniośle.
-Etykieta nakazuje przedstawić się rozmówcy.
-Co cie to obchodzi jak mam na imię?
-Może, będę mógł ci pomóc...
- Yui- mruknęła niechętnie.
-A więc Yui, skoro nie jesteś człowiekiem i potrzebujesz schronienia- zacząłem niemalże uroczyście- Akademia Dzieci Lilith jest idealny,m miejscem dla ciebie.
<Yui, jak widzisz ktoś Ci pomógł, chociaż...może nie do końca w dżentelmeński sposób:p>
Od Yui
Było około 6 rano. Egzorcyści... nie dadzą żyć demonowi. Od kilku godzin próbowałam im uciec, ale zawsze jakimś cudem doganiali mnie. Na początku biegłam przez miasto, które znałam całkiem dobrze. Później obrzeżami, lasem i dalej przed siebie. Po 2-3 godzinach biegu nie dałam rady nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Nałożyłam kaptur na głowę i próbowałam przypominać zwyczajnego 'spacerowicza'. Prawie mi się udało, gdyby nie mój ogon (tak, tak Yui posiada ogon). Zaczęłam znowu uciekać gdy wpadłam na kogoś. Nie widziałam dokładnie twarzy tej osoby, ale wiedziałam że jest to mężczyzna.
<Ktoś dokończy, jakiś chłopak chcący uratować Yui? ^^>
środa, 17 kwietnia 2013
Od Shinu- C.D. Arran’a
Spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się pod nosem. Jeden szczery. Widać, że nie lubi nowych. Przewróciłem w duchu oczami. Ale przynajmniej mówi wprost. Wszedłem do pokoju.
- Shinu – odparłem cicho i oparłem się o ścianę. Rozejrzałem się dopiero uważniej po pokoju. Nie był wielki, ale fajny. Westchnąłem cicho. Nienawidziłem być nowy wśród ludzi.
- Słuchaj. Ani ty, ani ja nie lubimy takich sytuacji. Więc może miejmy to wreszcie z głowy? – spytałem lekko zmęczonym tonem. Dość się w życiu naużerałem z potworami. Teraz chciałem, by to mnie ominęło. Chociaż chwila spokoju.
<Arran?>
Nowa uczennica- Yui Sugaro!
Imię: Yui
Nazwisko: Suguro
Wiek: 18 lat
Płeć: Kobieta
Rasa: Pół demon, pół człowiek
Charakter: Wredna, niezbyt miła, uparta, odważna, inteligentna, tajemnicza, czasami zamknięta w sobie, pewna siebie, skryta.. (Chociaż jeżeli uda ci się ją bliżej poznać to się przekonasz jaka jest na prawdę...)
Moce: Kontroluje czarny ogień który pojawia się gdy jest wściekła bądź podczas używania katany (w której jest zaklęta część jej mocy)
Hobby: Drażnienie się z innymi, rysowanie, gotowanie
Ulubiony przedmiot: Sztuki Walk
Znienawidzony przedmiot: Wiedza o przeszłości
Historia: Jej matka zmarła podczas porodu, więc wychowała się u obcych. Wychowali ją egzorcyści. W wieku 14 lat dowiedział się kim jest i uciekała. Później trafiła do akademii która nauczyła ją jak ma posługiwać się swoją mocą, lecz zdarzył się mały wypadek i cała akademia się spaliła (można się domyśleć że to wina Yui). Po jakichś 2 latach przypadkiem trafiła tutaj.
Rodzina: Ojciec był demonem, matka śmiertelniczką, ma kila sióstr i kliku braci
Partner: Nie zna uczucia "miłości" więc nie wie czy kogoś znajdzie.
Upomnienia: 0
Inne zdjęcia: Podczas przebudzenia w niej demona
Właściciel: emi507
Ostatni post:
Od Karoliny C.D. Andreas'a
Uśmiechnęłam się.
-Ja Ciebie też-odpowiedziałam, ale dalej miałam zamknięte oczy i nawet się nie poruszyłam.
Czułam to od samego początku, gdy zauważyłam go po raz pierwszy. Tylko, że wtedy jeszcze o tym nie wiedziałam, a teraz wiem i mogę się tym cieszyć. Teraz już nie musiałam tego ukrywać, ani tłumić w sobie.
Mogłam to po prostu powiedzieć, pokazać. Zawsze twierdziłam, że ja nie zasługuję na miłość, ale było to inaczej... Musiałam poczekać, na tę do właściwej osoby i myślę, że już ją znalazła. Myślałam kiedyś tylko, że wybrani zasługują na długą, szczęśliwą miłość. Teraz widzę, że cały czas tkwiłam w błędzie, że ja też mam prawo do szczęścia, tylko moje życie czekało na odpowiednią osobę. Myślę, że właśnie ją znalazłam. Myślę, że to jest idealna osoba, ta o której marzyłam. Nie..., nie myślę...., ja to wiem, jestem tego pewna jak tego, że jestem wampirem...
<Andreas?>
-Ja Ciebie też-odpowiedziałam, ale dalej miałam zamknięte oczy i nawet się nie poruszyłam.
Czułam to od samego początku, gdy zauważyłam go po raz pierwszy. Tylko, że wtedy jeszcze o tym nie wiedziałam, a teraz wiem i mogę się tym cieszyć. Teraz już nie musiałam tego ukrywać, ani tłumić w sobie.
Mogłam to po prostu powiedzieć, pokazać. Zawsze twierdziłam, że ja nie zasługuję na miłość, ale było to inaczej... Musiałam poczekać, na tę do właściwej osoby i myślę, że już ją znalazła. Myślałam kiedyś tylko, że wybrani zasługują na długą, szczęśliwą miłość. Teraz widzę, że cały czas tkwiłam w błędzie, że ja też mam prawo do szczęścia, tylko moje życie czekało na odpowiednią osobę. Myślę, że właśnie ją znalazłam. Myślę, że to jest idealna osoba, ta o której marzyłam. Nie..., nie myślę...., ja to wiem, jestem tego pewna jak tego, że jestem wampirem...
<Andreas?>
Od Arran'a C.D. Shinu
Wróciłem do pokoju, a tak jakbym nie miał dość problemu nowy koleś. Skąd wiedziałem, że nowy? 1. Nigdy go nie widziałem. 2. Nikt do mnie nie wchodzi bez zapowiedzi.
-Nowy?-Zapytałem otwarcie
Przytaknął skinieniem głowy.
-Jestem Arran. Jak widać, chyba będziemy tu razem i jeśli mogę Cię prosić tylko o jedną rzecz. Nie ruszaj mojej krwi, bo tego nie toleruje-Powiedziałem, bo nie lubię owijać w bawełnę.
Westchnąłem i nie zważając zbytnio na jego reakcje, wziąłem wielkie lustro, które stało na środku. Otworzyłem portal i lustra nie było.
-I tak miałem to wyrzucić.
Nie lubię poznawać nowych ludzi. Nawet nienawidzę, więc przykro mi, nie będę dla niego słodki jak cukierek przez to, że jest nowy. Usiadłem na swoim łóżku i gapiłem się jakby nigdy nic pustą ścianę przed sobą.
<Shinu? ^^>
-Nowy?-Zapytałem otwarcie
Przytaknął skinieniem głowy.
-Jestem Arran. Jak widać, chyba będziemy tu razem i jeśli mogę Cię prosić tylko o jedną rzecz. Nie ruszaj mojej krwi, bo tego nie toleruje-Powiedziałem, bo nie lubię owijać w bawełnę.
Westchnąłem i nie zważając zbytnio na jego reakcje, wziąłem wielkie lustro, które stało na środku. Otworzyłem portal i lustra nie było.
-I tak miałem to wyrzucić.
Nie lubię poznawać nowych ludzi. Nawet nienawidzę, więc przykro mi, nie będę dla niego słodki jak cukierek przez to, że jest nowy. Usiadłem na swoim łóżku i gapiłem się jakby nigdy nic pustą ścianę przed sobą.
<Shinu? ^^>
Od Andreas'a d.c. Karoliny
A jednak. Nie wiem, jak to możliwe, ale się zakochałem, tak sam z siebie, a nie, że na przykład musiałem, czy coś podobnego, o nie, to na pewno nie.
Ja chyba po raz pierwszy czuję do kogoś prawdziwe uczucia. A mówili, że skoro jestem dzieckiem króla zła to nie potrafię nawet udawać żalu.
Ciekawe, co by teraz powiedzieli. Byli ci, którzy sądzili, że nawet nie wiem, co to miłość i byli tacy, co przestrzegali mnie przed tym uczuciem. Jak przypominam sobie słowa mojego przyjaciela z poprawczaka, to nie mogę uwierzyć z kim kiedyś spędzałem wolny czas. Cały czas powtarzał mi jedno zdanie: "Nie zakochuj się, bo miłość to tylko bezsensowna ekstaza, a kobiety służą tylko do jednego......"
Jakbym go znów spotkał, bądź usłyszał to dałbym mu pięścią w pysk.
Każda dziewczyna jest wyjątkowa, tylko trzeba poszukać trochę i wtedy znajdzie się swój 'ideał'. Ja już swój znalazłem.
Leżała wtulona we mnie jak tatuaż. Czułem bicie jej serca przy moim i jej ciepły, wolny oddech na szyi. Przytuliłem ją do siebie, opiekuńczym dotykiem pogłaskałem po głowie, z czułością pocałowałem w czoło o wyszeptałem jej do ucha:
-Kocham Cię.
{Karolina cd :3?}
Ja chyba po raz pierwszy czuję do kogoś prawdziwe uczucia. A mówili, że skoro jestem dzieckiem króla zła to nie potrafię nawet udawać żalu.
Ciekawe, co by teraz powiedzieli. Byli ci, którzy sądzili, że nawet nie wiem, co to miłość i byli tacy, co przestrzegali mnie przed tym uczuciem. Jak przypominam sobie słowa mojego przyjaciela z poprawczaka, to nie mogę uwierzyć z kim kiedyś spędzałem wolny czas. Cały czas powtarzał mi jedno zdanie: "Nie zakochuj się, bo miłość to tylko bezsensowna ekstaza, a kobiety służą tylko do jednego......"
Jakbym go znów spotkał, bądź usłyszał to dałbym mu pięścią w pysk.
Każda dziewczyna jest wyjątkowa, tylko trzeba poszukać trochę i wtedy znajdzie się swój 'ideał'. Ja już swój znalazłem.
Leżała wtulona we mnie jak tatuaż. Czułem bicie jej serca przy moim i jej ciepły, wolny oddech na szyi. Przytuliłem ją do siebie, opiekuńczym dotykiem pogłaskałem po głowie, z czułością pocałowałem w czoło o wyszeptałem jej do ucha:
-Kocham Cię.
{Karolina cd :3?}
wtorek, 16 kwietnia 2013
Od Shinu
Cóż, nie ma to jak dom… ? Prychnąłem do siebie. Rzuciłem niewielką torbę obok swojego łóżka. Cóż, gdzieś musi w końcu zamieszkać. Trochę znudziło mi się hipnotyzowanie obsługi hoteli. A, jak sądzę, ci na górze też mu nie odpuszczą. Nadęte bałwany. Wyszedłem na niewielki balkon przylegający do pokoju. Przymknąłem oczami i lekko zatrzepotałem skrzydłami. Może nie będzie tu tak źle. Przynajmniej niebo jest czyste. Stróży też się tu raczej nie spodziewam. A poza tym, co by mogli mi zrobić? Zaśmiałem się cicho, groźnie. Powinni się uczyć na błędach.
Stałem tak przez chwilę uważnie rozglądając się dookoła. Nagle usłyszałem jak otwierają się drzwi. Odwróciłem się spokojnie patrząc na osobę w przejściu.
<dokończy ktoś? Może nowy współlokator?>
Od Mai- C.D. Imogen
Odwróciłam wzrok.
- Nie chcę o tym mówić – powiedziałam zmienionym głosem. Czułam na sobie zaskoczony głos Imogen.
- Ale…
- Nie. Nie mówię o tym – powiedziałam stanowczo.
- Co się stało? – spytała cicho.
- Po prostu o tym nie mówię. To nie jest historia do pogawędek – powiedziałam twardo, patrząc jej ostro w oczy.
<Imogen?>
Od Karoliny C.D Andreas'a
Rano powoli uchyliłam oczy czując dotyk na policzku. Nie chciałam wstawać. Było mi za dobrze by chodź by się ruszyć. Wtuliłam się w niego chcąc spać dalej, Chciałam by to się nie kończyło, by trwało wiecznie. Przynajmniej nie chciałam jeszcze wracać do rzeczywistości. Nudnej..., szarej... rzeczywistości, w której każdy dzień wygląda tak samo ponuro... i smutnie... Znacznie bardziej wolałam "ten świat" przyjemny..., spokojny..., szczęśliwy... Wolałam by czas się zatrzymał, by stanął i nie ruszył , by można było przeżywać więcej takich chwil. Mój wzrok powoli powędrował dookoła w końcu jednak zdecydowałam, że nie chcę jeszcze wstawać i znów zamknęłam oczy. Nie zasnę, ale przynajmniej jeszcze poleżę chodź chwilę.
<Andreas??>
<Andreas??>
Od Andreas'a C.D Karoliny
Bez wątpienia była to jedna z 'niezwykłych' nocy z mego życia. Wiem, że może zbytnio się w to wciągam, ale nie umiem inaczej. W ogóle czuję się, jakby Karolina rzuciła na mnie urok, bądź zmieniła karty mego lody, bym spotkał ją. Tak czy inaczej nie obchodzi mnie to. Ważniejsze jest to, że jest tu ze mną i to, że...........kocham ją..........!
*Rano............*
Nie wiem, o której godzinie się obudziłem, lecz pamiętam, że słońce wdzierające się przez okno rozjaśniło powoli pokój coraz bardziej i bardziej, aż przepędziło całą będącą w nim ciemność do kątów i innych zakamarków. Nasze ciuchy były porozrzucane prawie wszędzie, a pozbierać ich nie miał kto oczywiście. Jak zwykle piękna Karolina spała kurczowo we mnie taka..............naga,..............wręcz nienaganna..........
Delikatnym gestem osunąłem na bok wszystkie kosmyki włosów z jej twarzy, a zwłaszcza oczu. Patrzyłem, jak na jej ustach powoli promienieje lekki uśmiech, a na policzkach rozjaśnia się delikatny rumieniec, gdy się budzi. Wygląda wtedy tak............uroczo.......
{Karolina cd?}
*Rano............*
Nie wiem, o której godzinie się obudziłem, lecz pamiętam, że słońce wdzierające się przez okno rozjaśniło powoli pokój coraz bardziej i bardziej, aż przepędziło całą będącą w nim ciemność do kątów i innych zakamarków. Nasze ciuchy były porozrzucane prawie wszędzie, a pozbierać ich nie miał kto oczywiście. Jak zwykle piękna Karolina spała kurczowo we mnie taka..............naga,..............wręcz nienaganna..........
Delikatnym gestem osunąłem na bok wszystkie kosmyki włosów z jej twarzy, a zwłaszcza oczu. Patrzyłem, jak na jej ustach powoli promienieje lekki uśmiech, a na policzkach rozjaśnia się delikatny rumieniec, gdy się budzi. Wygląda wtedy tak............uroczo.......
{Karolina cd?}
Od Kanade C.D Graves'a
-No co?
-Nic, nic.-Uśmiechnęłam się.-A, właśnie. Masz ty grafik. W tych godzinach nie możesz być w pokoju.
-Niby czemu?
-Muszę mieć spokój. Dziś przyjedzie moja rodzina zastępcza.
-To czemu w innych pokojach ma mnie nie być?
-Próby, nauka, rozwikłanie pewnej zagadki...-Powiedziałam znudzona.-Masz.-Podałam grafik.
-Aha...-Szepnął.
-Właśnie.-Odpowiedziałam, strasznie cicho.-Pokaż tego kota.-Podał mi go.
Pogłaskałam go, a on na moment zasnął. Wzięłam go do swojego pokoju i położyłam na łóżku.
[Graves? Nie poradzisz sobie, ona jest strasznie natrętna]
-Nic, nic.-Uśmiechnęłam się.-A, właśnie. Masz ty grafik. W tych godzinach nie możesz być w pokoju.
-Niby czemu?
-Muszę mieć spokój. Dziś przyjedzie moja rodzina zastępcza.
-To czemu w innych pokojach ma mnie nie być?
-Próby, nauka, rozwikłanie pewnej zagadki...-Powiedziałam znudzona.-Masz.-Podałam grafik.
-Aha...-Szepnął.
-Właśnie.-Odpowiedziałam, strasznie cicho.-Pokaż tego kota.-Podał mi go.
Pogłaskałam go, a on na moment zasnął. Wzięłam go do swojego pokoju i położyłam na łóżku.
[Graves? Nie poradzisz sobie, ona jest strasznie natrętna]
poniedziałek, 15 kwietnia 2013
Nowy uczeń- Shinu Yagami!
Imię: Shinu
Nazwisko: Yagami
Wiek: 18 lat
Płeć: mężczyzna
Rasa: upadły anioł
Charater: cichy, skryty, inteligentny, buntowniczy, niebezpieczny, tajemniczy, zamknięty w sobie, arogancki, uparty, pewny siebie, odważny, wiecznie zamyślony... zresztą, jak go poznasz, to się przekonasz...
Moce: władza nad krwią, mrokiem i muzyką. Gdy chce, jego słowa i rysunki ożywają. Potrafi czytać w myślach i opętać czyjeś ciało. Zmiany w ducha. Miewa wizje, potrafi narzucić komuś jakiś obraz, stworzyć iluzję jakiegoś miejsca, wydarzenia, uśmierca i zadaje ból umysłem i wolą.
Hobby: Muzyka, rysowanie, czytanie, mrok, cmentarze,śmierć
Ulubiony przedmiot: Sztuka, języki starożytne, wiedza tajemna
Znienawidzony przedmiot: wiedza o przeszłości
Historia: Urodził się na ziemi, jego rodzice byli aniołami. Chcieli go wychować na anioła stróża. Jednak on miał inne plany. Uciekł. Zaczęli go gonić, aż w końcu postanowili go zabić. Jednakże go przecenili. Zabił swoich rodziców i ludzi, którzy go ścigali, upadając, czym miał zapłacić za swoje winy.
Rodzina: Nie żyje
Partner: -
Upomnienia: 0
Inne zdjęcia:
przed upadkiem
jako człowiek
Właściciel: Kaytlin
Ostatni post:
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Od Sasuke
Zajęcia dzisiaj były nudne..Myślałem ze zasnę, ale jakoś się powstrzymałem.Po nich, postanowiłem się powłóczyć tak wiem powinienem mieć prze...
-
Proszę wpisywać w komentarzach jakie chcecie utwory ^^ (link i nazwa)
-
Imię: Nuala Nazwisko: Athern Wiek: 16 lat Płeć: kobieta Rasa: Forna Animalia (rasa podobna do zmiennokształtnych ,ale ma tylko j...
-
- Nie. Zwykle gram sama, na osobności.- powiedziałam, siadając przy instrumencie.- Zresztą, kto by chciał ze mną grać.- dodałam obojętnie, ...