Wróciłem z lekcji szermierki i poszedłem nad jezioro by się "odstresować",chociaż miałem większą ochotę na samotny spacer po zakazanym lesie,ale pani Lilith to wyraźnie zakazała,ponieważ cytuję:"Tam jest zbyt niebezpiecznie."Jak widać nie wie,jaki ja potrafię być niebezpieczny i że takie miejsca są dla mnie wymarzonym domem.Idąc brzegiem jeziora,za każdym krokiem coraz bardziej wyczuwałem krew,a tam gdzie ona jest i śmierć.Zacząłem biec coraz szybciej,lecz ku memu rozczarowaniu,na miejscu ujrzałem Arrana jak.........zabierał Karolinie moc.Krzyknąłem do niego by ją zostawił,a on jak tchórz,uciekł w portal.Myślałem,że to on wziął ze sobą krew,ale jak zniknął nadal ją czułem i to od Karoliny.Wyraźnie widziałem,że chowa coś w kieszeniach swojej kurtki.Nie byłem pewno co,więc szarpnąłem ją za rękę i wtedy wyleciała jej mała buteleczka z krwią i rozbiła się o ziemię na parę kawałków i cała jej zawartość wchłonęła się w trawę.Szybko pojąłem dlaczego Karolina oddała moc Ar