Posty

Wyświetlanie postów z kwietnia 19, 2013

Od Karoliny C.D Andreas'a

- Nie martw się, przecież nie widzimy się ostatni raz w życiu - powiedziałem chociaż mi nie podobało się to równie mocno jak jemu - Do zobaczenia Wyszłam zamykając za sobą drzwi. Westchnęłam. Nie chciałem odchodzić ale cóż...., zobaczymy się później, a i trzeba było już się śpieszyć na lekcje. Weszłam szybko do pokoju, zabrałam szybko jakieś czyste ciuchy i poszłam pod prysznic. Wyszłam dość szybko. 15, 20 minut. Powoli wyszłam i uszyłam w kierunku sali Życia wśród ludzi. Nie spóźniłam się na tą lekcje. Siadłam w klasie. Lekcja była..., nudna..., monotonna..., prawie w trakcie zasnęłam. Sama technika, praktykę by się jeszcze dało przeżyć.... Gdy już wyszłam z sali byłam nieźle zmęczona, a to moja pierwsza lekcja. Przetarłam rękami twarz i na kogoś wpadłam z tego zamyślenia...., zmęczenia...., znudzenia.... - Przepraszam - wymamrotałam dość cicho < Teraz może dokończyć kto chce ;P>

Od Andreas'a C.D Karolina

Tylko westchnąłem posmutniały.Chciałbym jeszcze chwilę z nią zostać, lecz płynący czas i obowiązki muszą to jak zwykle zepsuć. -Zaczekaj!-wyrwałem z zamyślenia,dy Karolina prawie przekroczyła próg mojego pokoju. Jedną ręką przytrzymałem ją za nadgarstek,a drugą wsunąłem w jej włosy.Pocałowałem ją na pożegnanie. -Teraz możesz już iść.-oznajmiłem z nie chętną przegraną w głosie i skuliłem głowę. Czułem się zrezygnowanie.Zupełnie,jakbym był aniołem i ktoś by mi podciął skrzydła.Chciałem żeby została jeszcze na parę krótkich chwil chociaż,ale niestety tak się nie dało,bo prędzej czy później przyszedłby do naszych pokoi ktoś z akademii z powiadomienie,że jesteśmy spóźnieni na lekcje i musimy szybko wracać do klasy,więc jak widać morał tego jest prosty do zrozumienia:"W życiu nie wszystko układa się tak jak chcemy i musimy to przyjąć z pokorą bez względu na to,że smutek w gardle kuje..........." {Karolina cd?}

Od Mai- C.D. Imogen

Ruszyłam za Imogen, która cały czas trajkotała o różnych błahostkach. Ja zbytnio się nie włączałam do rozmowy, choć częściowo jej słuchałam. Spojrzałam tęsknie na wodę. - Egzamin może być nawet co drugą lekcje. Mają do tego prawo. A poza tym ostatnio było dużo nowego materiału – wyjaśniłam cicho. - No niby tak, ale po co ich robić tak dużo? Jakbyśmy nie mieli nic lepszego do roboty niż kucie na egzaminy – jęczała. Wzruszyłam ramionami. - Większość lekcji jest banalnych. Sztuki walki, języki, sztuka, zielarstwo, łucznictwo, szermierka… itd. – wyliczałam. - A wiedza o przeszłości? – spytała cicho. Spięłam się. - Nie. To nie dla mnie – odparłam krótko ucinając temat. Nie miałam zamiaru do tego wracać. <Imogen?>

Od Imogen- C.D. Mai

Z Mai spotkałam się dopiero po piątej lekcji- albo nie mogła mnie znaleźć, albo mnie unikała. Bez względu na przyczynę ucieszyłam się na jej widok i postanowiłam pominąć ten nie wygodny problem. -Cześć. Dobrze, ze jesteś. -Tak?-spytała rozbawiona. -Niestety mam teraz języki starożytne-powiedziałam ze smutkiem.- Wiem, że te lekcje zawsze mamy wspólnie. -Nie rozumiem, czemu traktujesz je jak karę boską? Zajęcia są nie najgorsze. Prychnęłam oburzona. -Dobrze ci mówić. Tobie jakoś się wiedzie. A ja? Uczyłam ich się przez większość część swojego życia i do tej pory nie umiem za wiele. -Nic dziwnego skoro się nie przykładasz. -Jestem pilna uczennicą- zaprzeczyłam.- To nie moja wina , że nie mam głowy do języków. Od tego będziesz ty. -Ja? -Tak. Ja wolę łucznictwo. Gawędząc wesoło doszłyśmy do sali wykładowej. Zaraz po nas przyszła nauczycielka. Ją sama lubiłam, choć nie rozumiałam połowy z tego co mówi. Może właśnie dzięki temu? Po godzinie wyszłam z klasy w jeszcze gorszym nastro

Od Mai- C.D. Imogen

Poszła machając mi przez ramię na pożegnanie. W odpowiedzi uśmiechnęłam się blado. Jednak kiedy zniknęła za zakrętem, uśmiech zniknął z mojej twarzy. Wycofałam się w cień i patrzyłam za nią. Nie mogę się zgodzić na kolejną pomoc. Jej krew cały czas buzowała mi w żyłach, ale nawet to nie wystarczy na zbyt długo. Poza trym, zbyt wiele ukąszeń prowadzi do niezbyt przyjemnych powikłań. Potrząsnęłam głową i z wampirzą prędkością popędziłam do siebie. Chwyciłam parę książek i w zamyśleniu ruszyłam na swoją pierwszą lekcję; języki starożytne. Cały czas planowałam sobie wszystko w głowie. W najgorszym wypadku musiałabym jutro znowu zapolować. Ale nie zgodzę się na dawstwo Imogen. Weszłam do prawie pustej jeszcze klasy, usiadłam w cieniu i patrzyłam przed siebie popadając w częściowe otępienie, dzięki któremu mogłam przetrwać to życie. <Imogen?>

Od Imogen- C.D. Mai

Patrzyłam się na nią lekko zszokowana. To prawda, ze nie najlepiej zniosłam wczorajszy wieczór. Świadczy o tym mój ostatni sen. A raczej koszmar. Ale, żeby śmierć..? Cóż, tego w najmniejszym stopniu się nie spodziewałam. Przekręciłam się na krześle by znaleźć wygodną pozycję. Po kilku nie udanych próbach poddałam się. -Mai, silą byś mnie musiała powstrzymywać od kolejnej próby pomocy. Bez względu na konsekwencji- powiedziałam to tak stanowczo i pewnie, ze prawie sama w to uwierzyłam.- Może na serio ma w sobie sporo z anioła? Kąciki jej ust uniosły się niepewnie. Uśmiechała się z przymusem, ale lepsze to niż nic. -No, mam nadzieję, ze wampiry jadają normalnie, bo sama w siebie tego nie wcisnę-stwierdziłam wskazując talerz przed sobą. Kolejny kwadrans upłynął w przyjaznej atmosferze- zajadając się kanapkami ( okazało się, że wampiry- mimo, że potrafią się bez tego obejść- mogą jeść to co zwykli ludzie) rozmawiałyśmy na luźne i bezpieczne tematy( szkoła, uczniowie , nauczyciele, lekc

Od Mai- C.D. Imogen

Przez chwilę gapiłam się tępo w blat. Przetarłam dłońmi zmęczoną twarz. Mimo, że nie potrzebuję prawie wcale snu, nie spałam od około tygodnia, co dawało się we znaki. Westchnęłam. - Imogen… jestem ci bardzo wdzięczna za to, co zrobiłaś, ale nie mogę od ciebie przyjąć ponownie takiej pomocy. To nie jest bezpieczne dla żadnej z nas. Poza tym, wiem i widzę, jak na to reagujesz. Nie zasługuję na takie poświęcenie. - Mai… - zaczęła, ale jej przerwałam. - Nie. Naprawdę. Po prostu… po prostu nie chcę nikogo zabić – powiedziałam cicho z zamkniętymi oczami, odchylając się na krześle do tyłu. <Imogen?>

Od Brayan'a- C.D. Yui

Szliśmy przez las w całkowitym milczeniu. Miałem ochotę wypytać ją przed czym uciekała  ale... bałem się, że wtedy ucieknie. I nici z odpowiedzi. Dlatego prowadziłem ja przez budzący się las  w stronę Akademii. Coś mi mówiło, ze będzie tam pasować jak ulał. Gdy wyszliśmy z gęstwiny drzew w naszym polu widzenia ukazał się spory, wybudowany z ciemnego kamienia zamek. -Witamy w Akademii Dzieci Lilith- powiedziałem wskazując na budowlę.- Nie czekaj na fanfary i gorące powitanie. Zignorowała mnie i ruszyła dalej. Mimo, ze była zmęczona przedzierała się przez las z niemałą determinacją. Jej postawa mnie bawiła. Była uparta jak stary, wyleniały osioł a jednocześnie niebezpieczna jak pantera i przebiegła jak lis. Niebezpieczna kombinacja. -Hej, Yui!- zawołałem doganiając ją. Postanowiłem zaryzykować kilka pytań.- Skoro doprowadziłem cie do akademii, które w twoim przypadku jest bezpiecznym schronieniem... -Nie potrzebuję schronienia- warknęła, a jej czarny ogon niespokojnie zawirował. -

Od Mai- C.D. Imogen

Przez chwilę gapiłam się tępo w blat. Przetarłam dłońmi zmęczoną twarz. Mimo, że nie potrzebuję prawie wcale snu, nie spałam od około tygodnia, co dawało się we znaki. Westchnęłam. - Imogen… jestem ci bardzo wdzięczna za to, co zrobiłaś, ale nie mogę od ciebie przyjąć ponownie takiej pomocy. To nie jest bezpieczne dla żadnej z nas. Poza tym, wiem i widzę, jak na to reagujesz. Nie zasługuję na takie poświęcenie. - Mai… - zaczęła, ale jej przerwałam. - Nie. Naprawdę. Po prostu… po prostu nie chcę nikogo zabić – powiedziałam cicho z zamkniętymi oczami, odchylając się na krześle do tyłu. <Imogen?>

Od Imogen- C.D. Mai

Zdusiłam jęk rozczarowania i wymruczałam coś pod nosem. nie chciałam, aby tak to wypadło. Na początku o jej życie spytałam się tylko z chęci podtrzymania rozmowy, ale później... poczułam, że ma ona duże znaczenia. I ogromnie mnie zaintrygowała. -Dobra, to...Jest już późno i jeśli dobrze się czujesz pójdę się położyć- powiedziałam po kilku minutach niezręcznej ciszy. -Jasne. Dobranoc. Szłam do swojego pokoju walcząc ze sprzecznymi myślami. Nie pomagało mi osłabienie po utracie krwi- choć nie doznałam dużych szkód z pewnością stanie się "przekąską" wampira nie nastrajało nikogo. Gdy otworzyłam drzwi swojego pokoju i zobaczyłam swoje łóżko poczułam zmęczenia, ale przez dobrą godzinę nie mogłam zasnąć. Rozmyślałam nad przeszłością Mai. Co ją takiego mogło spotkać, że nie chciała o tym mówić? W końcu zasnęłam- było wpół do piątej. Był to niespokojny sen- przez ponad godzinę drzemki męczyły mnie obrazy krwi, kłów, rozszarpywanych gardeł. Jednym słowem- wampirów. Obudziłam się

Od Shinu- C.D.Mariki

Zmrużyłem lekko czoło. - Zależy kto pyra – powiedziałem cicho. Uśmiechnęła się lekko. - Marika. Jesteś Shinu? - Tak – powiedziałem po prostu. - Co tu robisz? – spytała ciekawie.  - Nie twoje sprawa – odparłem sucho i odwróciłem się odchodząc. <Marika?>

Od Yui- C.D. Brayan'a

Nie miałam najmniejszego zamiaru zgodzić się żeby ten koleś zaprowadził mnie do jakiejś akademii... najpierw nie che mnie puścić, a później próbuje mi pomóc... Coś mi w nim nie pasowało. -Wiesz co sama sobie poradzę, nie potrzebuję twojej pomocy -odwróciłam się dumnie i zrobiłam jeden krok do przodu. -Jak chcesz, ale wątpię, że poradzisz sobie tutaj sama. -Nie wiesz o mnie nic więc nie mów z czym sobie poradzę a z czym nie! W tej samej chwili przypomniałam sobie przed kim uciekam. On ma race nie poradzę sobie, jestem za słaba. Wzięłam głęboki wdech, zacisnęłam pięści i odwróciłam się do chłopaka. -Prowadź do tej akademii. -Ooo to jednak się zdecydowałaś a myślałem już, że będę musiał wracać sam. -Ale ostrzegam, zrób tak jeszcze raz to pożałujesz tego. -Ale o co ci chodzi? Nie odpowiedziałam nic, tylko warknęłam w jego stronę. Brayan -dziwne zapamiętałam jego imię..- szedł przodem, ja trochę z tyłu. Całe szczęście ani on ani ja nie odzywaliśmy się i szliśmy w spokoju i ciszy

Od Damien'a- C.D. Halie

-Nie. nie stęskniłem się za tobą- uśmiechnąłem się tak samo jak Haile -Tak, tak, jasne- zaśmiał się -No na prawdę- powiedziałem -Taaa- odpowiedział drwiąc sobie ze mnie -A weź gin, przpadnij- powiedziałem Zaczęliśmy się śmiać i rozmawiać (Rav ^^? (Haile))

Od Graves'a C.D Kanade

-Zabrała mi kotka...-Powiedziałem smutnym głosem i się roześmiałem po chwili sam do siebie.-Ciekawe co by mi zrobiła, jakbym przyszedł do pokoju, akurat jakby byli u niej ci rodzice zastępczy... Chyba by zaczęła grać na skrzypcach, albo na pianinie po nocach.-Znowu się zaśmiałem i poszedłem przed siebie.  Spojrzałem jeszcze raz na grafik, którego "będę przestrzegać" i stwierdziłem, że nie chce mi się na razie iść jej po wkurzać. Trafiłem po dziesięciu minutach nad jezioro. Posiedziałem tam ze dwie godziny i wróciłem do pokoju. Posiedziałem tam chwile w samotności, ale weszła ta dziewczyna. -Może byś się przedstawiła ogólnie? (Kanade?-Nie wybaczę Ci tego, że ukradłaś mi kotecka...)