Posty

Wyświetlanie postów z marca 2, 2013

Od Brayan'a- C.D. Hiukset

-Wszystko w porządku?-spytałem. Nigdy nie widziałem wilkolaka podzas pełni Księżyca i nie miałem bladego pojęcia jak się w tedy czują i zachowują. -Tak-odparła z uśmiechem- To tylko Księżyc. Wzywa mnie.Jeszcze się nie przemieniam. -To dobrze. Ruszyliśmy w stronę Mrocznego Lasu. Wśród drzew było ciemno, ale dzięki temu kim byliśmy nieźle widzieliśmy w ciemnościach. -Musze odejść daleko. Zawsze istnieje ryzyko, że ktoś przyjdzie tu na spacer, a w tedy może być nieprzyjemnie. Szliśmy kwadrans, może dłużej, aż zatrzymaliśmy sie na niewielkiej polanie. Przysiadliśmy pod drzewem. Zaczeliśmy rozmawiać- najpierw  o błachostkach, aż przeszliśmy do spraw bardziej osobistych. <Hiukset?>

Od Hiukset- C.D. Brayan'a

- Ja się wybieram do lasu. - uśmiechnęłam się - Już muszę tam iść, ale możesz iść ze mną. Za jakąś godzinę wrócisz do Akademii. Co ty na to ? Otworzyłam drzwi. Zgasilłam zapalniczkę i oddałam ją Brayanowi. Stanęłam, nabrałam powietrza w płuca. Czułam na sobie "wzrok księżyca". Wzywał mnie, a raczej prosił. Jeszcze nie nakazywał mi się przemienić, teraz był dobrotliwy. <Brayan?>

Od Riley- C.D. Arran'a

- Chyba tak.- zaśmiałam się.- Teraz jesteś drugą, czy trzecią osobowością?- zaciekawiłam się. "Ciekawość to pierwszy stopień do piekła...", jak to mi wszyscy mawiali, ale nie mogę się powstrzymać. Taka moja wspaniała natura... [ Arran?]

Od Brayan'a- C.D. Hiukset

Dogoniłem ją przy wyjściu z lochów. Jej słowa zbiły mnie z tropu. -Czy to znaczy, że nie będę mógł ci towarzyszyć? Zacisnela wargi. -To było by zbyt ryzykowne. Jeśli zawładnie... mną żądza krwi mogę zaatakować również ciebie-powiedziała z żalem.- Bez względu na to w jakiej bedziesz postaci-dodała zanim zdążyłem się odezwać. -Mógłbym powiedzieć, ze potrafię się obronić i pójść z tobą...ale oznaczało by to ewentualną walkę między nami. I jedno z nas odniosło by rany... -A tego żadne z nas nie chce-powiedziała Hiukset.-Dlatego się nie zgadzam. Cieszę się, ze to rozumiesz. Zerknołem na zegarek. Było za kwadrans 19. -Mamy jeszcze trochę czasu...Jak myślisz? Co mozemy zrobić? <Hiukset?>

Od Kanade- C.D. Charlesa

[...] - Właśnie dlatego muszę codziennie grać. Inaczej... Wychodzi takie coś- powiedziałam speszona. Podeszłam do niego, i dotknęłam ramienia. Szepnęłam: - Uzdrawiaj. Nastąpiła jego "regeneracja". - Chyba teraz wszystko w porządku.- powiedziałam, z lekkim uśmiechem. - Chyba tak.- powiedział, odwzajemniając uśmiech. - Ja... Przepraszam. Za bardzo przejmuję się przeszłością, ale po prostu nie umiem zapomnieć.- powiedziałam szczerze, spuszczając wzrok. Czułam się okropnie, że tak go zmasakrowałam. [ Charles?]

Od Vendei- C.D. Arran'a

- Tsaaa nie ma to jak wampiry-mruknęłam. Kiedy się uśmiechał wydawał się naprawdę sympatyczny. I miły- Często jak to ująć... - Inna dusza dochodzi do głosu?-pomógł - Właśnie-powiedziałam lekko uśmiechając się-Kiedy ta 3 dusza dochodzi do głosu? Każdy wampir świruje po przedawkowaniu krwii, <Arran?>

Od Andreasa- C.D. Karoliny

-"Och,dziewczyno.Gdybyś tylko wiedziała czego ja chcę..........",powiedziałem z chytrym uśmieszkiem na twarzy i pożądliwym w wzrokiem. Karolina popatrzyła się na mnie z lekkim zażenowaniem.Chyba wiedziała o co mi chodzi. K-Wieź,nie żartuj.Powiedz czego chcesz. -Nie żartuje.Mówię prawdę. Gdy spojrzałem na jej twarz,miała taką minę,jakby chciała się mnie zaatakować.Wyglądała wtedy jak kociak,a raczej tygrysica....... -"To ja może lepiej pójdę do siebie.",powiedziałem i z niechęcią zacząłem iść w stronę swojego pokoju,spoglądając co chwilę przez ramię na Karolinę. {Karolina cd?}

Od Karoliny- C.D. Andreasa

- Tak możemy - powiedziałam dalej lekko się śmiejąc. On zrobił nieco posępną minę. Poszliśmy w kierunku szkoły. Zmieniłam się z powrotem w siebie. - No nie złość się tak - powiedziałam dalej widząc jego posępną minę - no co chcesz, zrobię co chcesz tylko nie smuć się tak Szturchnęłam go lekko. < Andreas?>

Od Hiukset- C.D. Brayan'a

Zaśmiałam się. - Może kiedyś. Odsunęłam się do niego i ruszyłam do wyjścia. - Jednak, ja tu nie mogę się przemienić. - dodałam. - Idę szukać jakiegoś lasu z żyjącymi zwierzętami, w których bije serce, a w ich żyłach płynie krew. Wyszłam ostrożnie po schodach. Sama zdziwiłam się swoją wypowiedzią. Przypominałam wilczycę... <Brayan ?>

Od Arran'a- C.D. Vendei

- To jest tak że jakbyś miał w sobie 3, 2 lub inną liczbę różnych dusz. Mi w 2 zmienia się tylko kolor oczu, a w trzeciej też włosów ale tamta strona jest rąbnięta. - powiedziałem szczerząc kły - dlaczego? - Bo jak się nie napije krwi to może kogoś stratować - powiedziałem ledwo powstrzymując się od śmiechu <Vendea?>

Od Brayan'a- C.D. Hiukset

Z trudem się od niej oderwałem przerywajac pocałunek. -Myślę, że ta noc będzie ardzo przyjemna-mruknólem. -Niesety muszę cię rozczarować. Podczas pełni nie będę mogła przybrać ludzkiej postaci. -A zapowiadało się tak..sympatycznie. No cóż-westchnolem.-Bedziemy musieli to nadrobić. <Hiuekst?>

Od andreasa- C.D. Karoliny

Stałem jak słup nieprzytomny i patrzyłem się na Karolinę. Jako suczka wyglądała ładniej niż jako szczenię. Oczarowała mnie swym wdziękiem. K-"Ziemia do Andreasa.Obudź się.",zaśmiała się Karolina. -"Co?Aaa,tak,tak już.",powiedziałem zdezorientowany. K-Co się z tobą stało?Wyglądałeś,jakbyś był w jakimś transie. -"Nic.Możemy już wracać?",próbowałem się wymigać od właściwej odpowiedzi. {Karolina cd?}

Od Vendei- C.D. Arran'a

- Wow-mruknęłam-Jesteś chyba pierwszą osobą,której po pierwszym spotkaniu nie chce zabić. Ta jego miła strona doprowadzała mnie do mdłości,ale była w swoim rodzaju fascynująca. - A jak to jest, z tą twoją rozdwojoną jaźnią-zapytałam-Jeśli wiedzieć można. <Arran?>

Od Charlesa- C.D. Kanade

[...] Podszedłem do niej i błyskawicznie przytuliłem. Zaczęła się wyrywać, ale to nie przyniosło skutku. W końcu poczęła uderzać brutalnie pięściami w mój brzuch. Czułem się, jakby masakrowała mi całe wnętrzności, jakby to miał być mój koniec. Cholernie bolało. Zaciskałem zęby, pozwalając jej się wyżyć. Nie wiem ile czasu Kanade uderzała. Jej siła zaczęła słabnąć; po chwili płakała w moich ramionach. - Spokojnie, spokojnie, Kanade. To minęło. Jest za Tobą, a Ty nigdy się nie cofasz - mówiłem, głaszcząc ją po głowie. Uspokoiła się. Postanowiłem odsunąć się, dając jej przestrzeń. - Dziękuję - wyszeptała, wbijając wzrok w podłogę. - Boli? Uśmiechnąłem się, próbując ukryć cierpienie po tym, jak mnie zmasakrowała, ale niezbyt mi się to udało. (Kanade?)

Od Kiry- C.D. Charlesa

[...] Zaśmiałam się. Wyczułam w swoim głosie histerię. Odchrząknęłam więc. - Heh, chyba powinniśmy wejść na teren Akademii, a zamiast tego stoimy znowu w miejscu. [Charles?]

Od Karoliny- C.D. Andreasa

Obraz
- I co powierz teraz? - zapytałam ironicznie - zejdź ze mnie - powiedział lekko się śmiejąc Zeszłam, zmieniłam się w suczkę - Tak lepiej, co nie? - popatrzałam na niego przez ramie Stał z otwartym pyskiem, lekko nieprzytomny - Halo? - zaśmiałam się - A co?, tak lepiej - powiedział dalej lekko nieprzytomnym głosem.

Od Ciri-Tajemnica

Chyba mnie tolerują?-jeszcze niezupełnie to wiem. Irina jest bardzo miła, ale nie wiem czy kto kol wiek zaprzyjaźni się...z...taką jak ja. -Cześć Irina!-spróbowałam zawrzeć nową znajomość, ale nie otrzymałam odpowiedzi tylko burknięcie. Próbowałam rozmawiać z ludźmi ze szkoły wiele razy...ale...nie wychodziło. W końcu usiadłam na schodach płacząc. Nie mogłam wytrzymać! Jack i Vanti pojechali do lasu na koniach. Szkoda, że nie pojechałam! W końcu poszłam do pokoju i zaczęłam pakować jedną torbę. -Spędzę ten dzień w Lochach...byle nie w towarzystwie tych ludzi-burknęłam i ze łzami w oczach ruszyłam w stronę ciemnego miejsca. Kiedy weszłam do lochów usłyszałam czyjś głos. -Kto to?-zapytałam wystawiając miecz Nikt nie odpowiedział, więc poszłam dalej, ale w strachu. Potknęłam się o jakąś torbę i odwróciłam się. Wzięłam w rękę torbę i podrzuciłam. -No, no, ciekawe-powiedziałam z wielkim zainteresowaniem. Otworzyłam torbę i przeczytałam list: "To już wiele lat od kiedy (wybla

Od Arran'a- C.D. Riley

- Fajnie, o nie - powiedziałem bo czułem że zaraz wyjdzie ze mnie moja zła strona - Wszystko jedno co teraz zrobię, bardzo przepraszam - Co? - pogubiła się Złapałem się za głowę próbując z tym walczyć ale nie udało mi się to... - O cześć - powiedziałem - cześć? - powiedziała niepewnie - przecież się dzisiaj z tobą witałam? - nie ze mną - powiedziałem prawie się śmiejąc - to skomplikowane, mam trzy osobowości, taka klątwa. Ale no trudno, jesteś koleżanką tego miłego? Spytałem szczerząc kły. <Riley?>