Posty

Wyświetlanie postów z września 9, 2013

Od Anne d.c. Tadashi'ego

- Nie, nie jestem ciekawa. Tyle tylko, że wcześniej uczyłam się w szkole magii, którą spalono, nic ciekawego. Poza tym nie mam zamiaru Cię nudzić - powiedziałam Na pierwszy rzut oka było widać, że go to średnio obchodzi, nawet w granicach, wcale. Nie to nie, nie mam zamiaru niczego robić na siłę. Mam ciekawsze zajęcia. < Tadashi?>

Od Tadashi'ego d.c. Anne

- Coś złego? - zauważyłem. - Mniej więcej. - odpowiedziała, a w jej głosie wyczułem smutek. - Na pewno nie jest źle. - uśmiechnąłem się cierpko. - Zawsze może być gorzej, prawda? Co ja gadam... Przecież w sam to nie wierzę. - szepnąłem do siebie. Anne spojrzała na mnie zaskoczona. - Długo by mówić. - podsumowałem. - Opowiesz mi coś o sobie? Wydajesz mi się być dość ciekawą osobą - powiedziałem beznamiętnie. <Anne?>

Od Felix'a d.c. Arisy

- Nie, bo ja tu jestem po znajomościach - odpowiedziałem - Co? - zdziwiła się - Moi...., opiekunowie mają dość duże wpływy, mam wolną rękę, praktycznie do wszystkiego - odpowiedziałem - Aha... - wzruszyła ramionami - Możesz mi takie coś załatwić? - Mogę, tylko się nie zgub - zażartowałem - O to już się nie bój - odpowiedziała < Arisa?>

Od Arisy d.c. Felix'a

- Regulamin? Serio? - jęknęłam. Chłopak w odpowiedzi zaśmiał się cicho. - Tak, regulamin. To jest szkoła, nie wakacje. - powiedział. - Czyli mam chodzić z kimś? Na terenie Akademii? Po lesie i w ogóle? Kiwnął głową. - Nie no... Ja nie mogę z kimś chodzić! - warknęłam bardziej do ścian niż do niego. - A to dlaczego? - Bo to trochę idiotycznie wygląda. Mam szesnaście lat, a chodziłabym po Akademii z jakąś niańką. - burknęłam. - Ty też musiałeś chodzić z kimś jak tutaj przyjechałeś? <Felix?>

Od Katherine d.c. David'a

Poszłam obojętnie za nim.  - Mógłbyś poczekać na odpowiedź - stwierdziłam sucho  - Mogłem, ale mi się nie chciało - odpowiedział   - Bengalski - odpowiedziałam na wcześniejsze pytanie - biorąc pod uwagę, że tak często na siebie wpadamy wypadałoby się przedstawić. Katherine, większość mi jednak mówi Katie, więc jeśli ci się nie chce całego powtarzać, wystaczy Katie   Popatrzał na mnie chwilę - David - oparł w końcu  Siadłam koło niego.  < David?>

Od Felix'a - Upadek (część 1)

Obraz
Uciekałem przed ścigającymi mnie aniołami. Czułem pęd powietrza. Szumiący w uszach wiatr, co jakiś czas jakiś głośny krzyk za mną. Nie słuchłem tego. Za długo słuchałem. Obruciłem się. Zobaczyłem 2, pewnie jest ich więcej. Nawet na pewno. Zanurkowałem między drzewa. Obili się o drzewa. Wylądowałem na polanie by złapać oddech. usłyszałem nagle trzepot skrzydeł. Nie wiedziałem z której strony. Chroniony przez zaklęcie, odbija się echem. Nagle wyrzedł przede mną z lasu mój nauczyciel - Philip - Widzę, że już nie latasz z Arthur'em - powiedział chłodno i poważnie - Nie mam takiej potrzeby. Nie potrzebuje nic więcej od niego - stwierdziłem sucho  - To nie dobrze, wracasz ze mną - powiedział patrząc mi prosto w oczy  - Nigdzie nie mam zamiaru wracać, znowu mnie zamkniecie jak w więzieniu - powiedziałem cofając się krok - Chyba nie zrozumiałeś - poczułem jak ciemni mi się przed oczami - Idziesz ze mną, to polecenie - odpowiedział  Poczułem jak hipnoza przeszywa moje ciało. 

Od David'a d.c. Katherine

-Mimo, że to nie mój interes, jak twierdzisz, to nadal mnie to interesuje-Powiedziałem idąc równo z nią. Znowu było tłoczno. -Szybciej by było, jako kot...-Mruknąłem -Mhm-Kiwnęła lekko głową -Jakim jesteś kotem?-Spojrzałem się na nią -Skąd wiedziałeś, że jestem kotołakiem?-Zmarszczyła lekko nos zaskoczona -Czuć-Uśmiechnąłem się i dalej poszedłem jako kot. Skręciłem w pusty i ciemny korytarz i się zmieniłem z powrotem w człowieka. Usiadłem pod ścianą i wyciągnąłem paczkę fajek. Wyciągnąłem jedną i ją podpaliłem. Zaciągnąłem się i wypuściłem dym nosem. W korytarz właśnie skręcała tamta dziewczyna. <Katherine?>

Od Karoliny d.c. Andreasa

Przed klasą pocałowałam go w policzek. - zobaczymy się po lekcjach - powiedziałam - A na przerwie nie można? - zapytał - Oczywiście, też - zaśmiałam się i weszłam do klasy. Siadłam w ławce pierwszej z brzegu, raczej nie koncentrowałam się zbyt na lekcji. gdy zadzwonił dzwonek, zorientowałam się dopiero po chwili, gdy wszyscy zaczęli się pakować, co jest dość dziwne gdyż dzwonki są dość głośne. To chyba dostateczny dowód mojego zamyślenia. też powoli zaczęłam zbierać rzeczy i wyszłam na korytarz. zaczęłam mruczeć coś pod nosem, po tym koło mnie siedział biały gołąb z czerwonymi oczami. Uśmiechnęłam się, gdyż zaklęcie się udało. Piękny ptak, idealny do wysyłania poczty, chociaż w zasadzie na razie nie był mi potrzebny < Andreas? >

od Andreasa d.c. Karoliny

-Oj tam,najwyżej ją zawalę i razem się pomęczymy.-uśmiechnąłem się. K-Proszę Cię, nie musisz dla mnie powtarzać klasy.-powiedziała i spuściła głowę. Podparłem dłonią jej brodę,lekko zmuszając ją,by spojrzała mi w oczy. -Nie muszę,ale chcę :-) .-uśmiechnąłem się cieplej. Karolina chociaż trochę się uśmiechnęła. *Wtem zadzwonił dzwonek...* Myślę,że to był dzwonek na lekcję wiedzy o przeszłości,lub języków starożytnych. Nie byłem pewny,gdyż w owym czasie nie miałem aktualnego grafiku lekcji. Popatrzyłem na zegar w korytarzy.Była równo 9 rano. Potem znów spojrzałem na Karolinę. -Już czas na lekcję...-szepnąłem. K-Wiem.-trochę posmutniała,lecz niespodziewanie złapała mnie za rękę i pobiegliśmy razem do klasy,a raczej klas ;p .No trudno,jakoś przeżyję >.< . {Karolina cd?}

Od Kiry

Siedziałam na murku otaczającym Akademię. Sama. Pogrążona w myślach, nieobecnym wzrokiem wpatrywałam się w przestrzeń. Próbowałam odgonić te niewesołe myśli, ale one uporczywie powracały, zalewały mój umysł ze zdwojoną siłą. Myślałam o swojej przeszłości, ale też o wydarzeniach nie tak dawnych. Gdy trafiłam do Akademii poczułam się nieco mniej obco niż w innym miejscach do tej pory. Były, przepraszam, dalej są tu tacy jak ja. Odmieńcy. Wśród tych odmieńców znalazłam przyjaciół...niektórzy stali się dla mnie nawet czymś więcej. Ale...czuję się jakbym ich straciła. Już długo nie widziałam żadnego z nich. Może dramatyzuję, ale historia się powtórzyła, przynajmniej według mnie. Po raz kolejny ludzie się ode mnie odwrócili...a może zapomnieli? Poczułam, że po moim policzku spływa łza. Starłam ją nerwowym ruchem, podciągnęłam kolana i objęłam je ramionami. Usłyszałam kroki dochodzące spod muru, które nagle ucichły. Spojrzałam w dół, ale napływające ponownie do oczu łzy, rozmazały mi obraz. W

Od Katherine d.c. David'a

Można powiedzieć, że słuchałam lekcji, ale nie mogłam przyjąć do wiadomości, że ten idiota siedzi za mną. Mimowolnie mnie to drażniło. - "Jeszcze miesiąc się mogę pomęczyć w tej klasie, niecały miesiąc. zdam te durne egzaminy i będzie z głowy" - pomyślałem Z zamyślenia wyrwał mnie głośny dzwonek. wsunęłam rzeczy do plecaka, zapięłam go szybkim ruchem i wyszłam jako jedna z pierwszych.  Gdyby nie to, że urodziłam się we wrześniu już bym nie chodziła do tej klasy i nie musiała słuchać tych nud, ale cóż. Nagle się zatrzymałam, bardzo gwałtownie i ktoś na mnie wpadł od tyłu. Odwróciłam się i znowu zobaczyłam jego... - Pacz jak łazisz - burnełam - Co masz taki zły humor? - zapytał - Nie twój interes - ruszyłam dalej < David?>

Od David'a d.c. Katherine

Obraz
Wszedłem spóźniony do klasy. Każdy już siedział na swoim miejscu. Rozejrzałem się szybko i kątem oka dostrzegłem wolną ławkę. Ruszyłem w jej kierunku i zobaczyłem, że w ławce przede mną siedzi dziewczyna, która mnie spotkała. Nauczycielka zaczęła mówić skąd pochodzi każdy język po kolei. Oparłem się łokciem o parapet ("zimny łokieć" ) i patrzyłem za okno. <Katherine?>

Od Masohito

Dawno, dawno temu...Chociaż nie aż tak dawno bo kilka dni temu. Byłem nad jeziorem. Siedziałem po turecku na ziemi tuż przed taflą jeziora. Trzymałem mój szkicownik i kawałkiem węgla rysowałem to co przede mną się znajdowało, czyli woda, drugi brzeg, drzewa i jakieś krzaki. Niby nic zwykłego dla innej osoby, ale dla mnie było to czymś niezwykłym. Po jakichś 30 minutach rysunek był gotowy. Zabrałem swoje rzeczy i postanowiłem przejść się wokół jeziora, tak żeby zobaczyć czy coś ciekawego znajduje się jeszcze do narysowania. Niestety niczego nie było. No to już zmierzałem do Akademii ale ktoś mnie zaczepił... <Dokończy ktoś? Proszęę...>

Od Katerine d.c. David'a

- Ech..., nie ważne, nie mam zamiaru się kłócić z idiotą - powiedziałam i wstałam. Nie czekając na jego reakcje zniknęłam w tłumie ludzi i po chwili byłam w klasie. Siadłam w 3 ławce od okna gapiąc się przez nie. Co jakiś czas patrzałam na drzwi by sprawdzić kto jeszcze jest w tej klasie. Nagle wszedł ten idiota, zwróciłam wzrok do okna nie zwracając na niego większej uwagi. < David?>

od David'a d.c. Katherine

-Jako kot też mogę rozmawiać-Mruknąłem i się oparłem o szybę plecami-Jakbyś próbowała mnie teraz tarmosić, to nic byś więcej nie zrobiła-Zaśmiałem się sucho -Nawet mnie nie znasz, a już stwierdzasz, że nie dam Ci rady-Stwierdziła patrząc się na mnie -Nie wolno?-Spojrzałem się na nią bawiąc się zapalniczką <Katherine?>

Od Anne d.c. Tadashi'ego

- Jakiś czas. Na tyle dobrze by znać tereny, nie na tyle by znać każdego - stwierdziłam Nie byłam zbyt zadowolona z przerywania mi ale cóż. Po chwili mój ptak wrócił z odpowiedzią. Wyciągnęłam do niego rękę na której usiadł. - Przesyłanie wiadomości? - zapytał - Hym..., można tak powiedzieć, do tego bezpłatny - zauważyłam Przeczytałam odpowiedź po czym zgniotłam kartkę i schowałam do kieszeni, co od razu popsuło mi humor. < Tadashi? >

Od Tadashi'ego d.c. Anne

- Mag, mam rację? - uniosłem jedną brew do góry. - Tak, masz rację. - uśmiechnęła się. - A ty jakiej rasy je... - Hybryda. Wilkołak pomieszany z wampirem. - mruknąłem. - Od dawna jesteś w Akademii? Oparłem się plecami o oparcie ławki. Odchyliłem głowę do tyłu i spojrzałem w niebo. Ciemniało coraz bardziej. Mimowolnie uśmiechnąłem się szeroko, a mój wzrok znów powędrował do dziewczyny. <Anne?>

Od Felix'a d.c. Arisy

- Przesadzasz..., chociaż, jak dedykuje jesteś nowa więc nie przesadzasz - stwierdziłem - Widzisz - powiedziała - z drugiej jednak strony dalej możesz chodzić do lasu, nad jezioro, w ruiny - gdzie ja często chadzam i w wiele innych miejsc na tych terenach. Problem mały, jedyny, że w samotności nowicjusze nie powinni chodzić sami daleko - powiedziałem - Czyli mam jeszcze chodzić z kimś? - zapytała - Chyba na to wychodzi...., mniej więcej słuchałem tego co czytali w regulaminie, znaczy tylko tego co mi się przyda, czyli małej części - powiedziałem < Arisa?>

Od Arisy d.c. Felix'a

Kąciki moich ust lekko drgnęły do góry. - Może w sumie masz rację. Nazywaj mnie jak chcesz. - rzuciłam. - A jakie jest twoje prawdziwe imię? - zapytał. - To cię raczej interesować nie powinno. - uśmiechnęłam się kpiąco. - A jednak interesuje. Uniosłam jedną brew do góry, a w moich oczach błysnęło rozbawienie. - Arisa. - odpowiedziałam krótko. - Może mi teraz powiesz jakie ''miano'' ty ''nosisz''? - Felix. - uśmiechnął się szeroko. - Cudownie. - zacmokałam. - Tak więc gdzie idziesz? - Sama nie wiem. Szukam mojej wolności, która została tutaj zamknięta. - mruknęłam, przypominając sobie o moim położeniu. <Felix?>

Od Felix'a d.c. Sashy

Obraz
Siedziałem w ruinach, na żyrandolu wpatrując się w sufit. Na dole siedział wyczarowany przeze mnie demon - Killer Nagle wpadł tam jakiś wilk. killer powoli na niego ruszył. Obserwowałem to. Wilk jednak prawie od razu zmienił się w dziewczynę. Zeskoczyłem w żyrandolu miękko lądując na ziemi. Ciągle pozostając w cieniu.  - Killer, zostaw - powiedziałem metalicznym głosem, który zabrzmiał echem po sali co dało iście mroczny efekt. Demon od razu się cofnął i podbiegł do mnie.  - K....kto tam? - zapytała jąkając się dziewczyna - Raczej nie powinno Cię to obchodzić, wystarczy, że nie rzucam Cię mojemu zwierzakowi na pożarcie - powiedziałem dalej tak samo, nie zmieniając ani trochę barwy głosu i powoli pochodząc, moje kroki też odbijały się echem. Widziałem, że zaczęła się bać. Szybkim ruchem złapałem ją za rękę i wciągnąłem w ciemność.  - Teraz zginiesz w męczarniach!!! - Zawołałem i zacząłem ją łaskotać  < Sasha?> 

Od Sashy

Biegłam przed siebie, tyle ile miałam sił w łapach (tak w łapach XD Byłam przemieniona w wilka XDD) Robiło się coraz ciemniej, a ja nie miałam schronienia, aby "jakoś" przetrwać noc. Po kilku minutach biegu, przed sobą zobaczyłam stare ruiny. Bez zastanowienia powoli i ostrożnie do nich weszłam. Uważnie się rozglądałam, aby zobaczyć wszystko co jest w środku. Niestety panował tam pół mrok i tylko gdzie nie gdzie przedzierało się światło. Odetchnęłam z ulgą. Chciałam się położyć, ale coś usłyszałam. Nastawiłam odruchowo uszy i skierowałam łeb w stronę owego odgłosu. Nie widziałam tam nic... To "COŚ" było w mroku. Zaczęłam bardziej się wpatrywać w tam tą stronę. Nagle moim oczom ukazał się pies demon. Był troszkę większy ode mnie. Otworzył swój pysk w którym miał ostre jak brzytwa zęby. Zaczął na mnie warczeć i bardziej się zbliżać. Nie chciałam z nim zadzierać, bo wiedziałam, że przegram. Zaczęłam się powoli wycofywać. Bestia zbliżała się bardziej. Zmieniłam się w cz

Od Anne d.c. Tadashi'ego

Obraz
Widziałam, że raczej woli nie rozmawiać. Wystarczyło spojrzeć. Więc wyciągnęłam zeszyt i zaczęłam szkicować. Po jakimś czasie skończyłam. Był to ptak.  Mruknęłam pod nosem zaklęcie. krótkie i proste. Obrazek zaczął się ruszać, w końcu ptak wyszedł z kartki. Był różnokolorowy, a oczy lśniły mu czerwienią. Zaświegotał ładniej niż słowik i usiadł mi na ramieniu. naskrobałam coś na papierze i przyczepiłam do nogi ptaka. Ten odleciał. oparłam się plecami o oparcie ławki. Zerknęłam kontem oka na chłopaka, który patrzał na mnie zdziwiony.  - Magia materialna - wyjaśniłam krótko  chodź nie byłam pewna czy zrozumiał <Tadashi ?>

Od Tadashi'ego

- Serio? - jęknąłem, gdy zostałem w swoim pokoju. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego w jakie bagno się wpakowałem. Przecież to Akademia! Pełno nauki i innych ludzi takich jak ja. Rzuciłem bagażami w kąt i wyszedłem z pomieszczenia. Błądząc korytarzami, wreszcie wyszedłem na dziedziniec. Usiadłem na jednej z kamiennych ławek i przymknąłem oczy. Był już wieczór, niebo stawało się coraz bardziej ciemniejsze. - Można się przysiąść? - usłyszałem. Otworzyłem oczy i spojrzałem na drobną dziewczynę, która stała naprzeciwko mnie. Uniosłem jedną brew do góry. - Jasne? - powiedziałem. - Dziękuję. - uśmiechnęła się dziewczyna. - Jestem Anne. Usiadła obok mnie. - Tadashi. <Anne? Dokończysz?>

Od Felix'a d.c. Arisy

- Z jakiej racji? Ja tu stałem zanim na mnie wpadłaś - stwierdziłem i oparłem się o ścianę Prychnęła niezadowolona - Oj..., jak już masz prychać jak kotka, to szanownie przepraszam -  odpowiedziałem - tak lepiej - stwierdziła chłodno - Więc gdzie tak idziesz królowo śniegu? - zapytałem - Jaka królowo śniegu? - zdziwiła się - Królowo bo chcesz by bić przed tobą pokłony, śniegu bo od twego serca muz bije niesłychany - zaśmiałem się - Nie mogę tego tak porównać? < Arisa?>

od Katherine d.c. David'a

- Niezbyt, ale wolałam Cię jako kota - stwierdziłam znudzonym głosem - Dzięki - powiedział mało zadowolony - Co? Jak jesteś człowiekiem za dużo gadasz - stwierdziłam - Co ty nie powiesz - powiedział sarkastycznie - Nom, do tego jako kota można cię tarmosić, a teraz nie - skrzywiłam się < David? >

Od Arisy

Akademia. Miejsce, które miało uratować mnie i Tadashi'ego przed łowcami. Zbawienie, które z drugiej strony było katowaniem mojej wolności. Przekroczyłam niepewnie bramę szkoły. - Ruszaj się. - usłyszałam za sobą warknięcie mojego brata. Oczywiście nie obyło się bez popchnięcia mnie, abym przyśpieszyła. Przewróciłam oczami i przyśpieszyłam. Znalazłam się w holu budynku. Zaraz po wejściu obok mnie pojawiła się uśmiechnięta kobieta o zgrabnej figurze. Zmierzyłam ją od stóp do głowy. - Arisa, prawda? - Taak? - wydukałam. - Tak, Arisa i Tadashi. - mój brat postawił, że to on będzie z ową kobietą rozmawiać. Oburzona, założyłam ręce na piersi i spojrzałam na kobietę zdegustowana. - Doskonale. - zaświergotała. - Witamy w Akademii Dzieci Lilith. Jestem Elizabeth Barret, dyrektorka tej szkoły. - Dyrektorka? Super. - burknął Dashi. Wbiłam mu łokieć między żebra. - Cudownie. Nas pani zna. Możemy zobaczyć nasze pokoje? - Tak, już was zaprowadzę. Już, już. - uśmiechnęła się szeroko. Ruszyliśmy

Od David'a d.c. Katherine

Jakaś dziewczyna mnie wzięła na ręce, zacząłem się lekko tarmosić i próbować się wyrwać. Usiadła na parapecie odstawiając mnie sobie na kolana  głaszcząc. Automatycznie zamruczałem, ale po chwili zszedłem z jej kolan i usiadłem obok. Patrzyłem się na nią czarnymi oczami i gdy jej ręka powędrowała znowu w moim kierunku odezwałem się. -Ani mi się waż-Powiedziałem stanowczo, a ona spojrzała się na mnie lekko zaskoczona. Zmieniłem się z powrotem w człowieka. -Zaskoczona? <Katherine?>