Od Felix'a d.c. Mai
Wyszedłem na wierze astronomiczną, od razu przywitał mnie mocny wiatr. Podszedłem do muru ogradzającego wierzę. Wskoczyłem na niego i siadłem patrząc się przed siebie. Po chwili spojrzałem w dół. Myślałem chwilę po czym wstałem i najzwyczajniej rzuciłem się w dół. Głową w dół. Czułem na twarzy mocny wiatr. 5 metrów nad ziemią rozłożyłem skrzydła. Sekundę za późno, wiatr lekko zawiał ale to wystarczyło by zaburzyć równowagę. Z impetem walnąłem w ziemię. Mruknąłem coś pod nosem podnosząc się z ziemi. Wstałem. Zamachałem skrzydłami i syknąłem z bólu.
- Jeszcze złamanego skrzydła mi brakowało - mruknąłem do siebie
Wszystkie rany i otarcia znikły szybko. Po paru sekundach już ich nie było. Na skrzydłach jednak wszystkie zostały.
- Super..., leczenie zajmie z tydzień - burknąłem krzywiąc się.
Siadłem na ławce oglądając skrzydła, nie wyglądały najgorzej po czołowym zderzeniu z ziemią. Przejechałem po jednym palcami, zostało na nich trochę krwi, przetarłem ją w palcach. Wytarłem rękę.
- Może 4 dni jak dobrze pójdzie - zmieniłem zdanie
< Mai?>
- Jeszcze złamanego skrzydła mi brakowało - mruknąłem do siebie
Wszystkie rany i otarcia znikły szybko. Po paru sekundach już ich nie było. Na skrzydłach jednak wszystkie zostały.
- Super..., leczenie zajmie z tydzień - burknąłem krzywiąc się.
Siadłem na ławce oglądając skrzydła, nie wyglądały najgorzej po czołowym zderzeniu z ziemią. Przejechałem po jednym palcami, zostało na nich trochę krwi, przetarłem ją w palcach. Wytarłem rękę.
- Może 4 dni jak dobrze pójdzie - zmieniłem zdanie
< Mai?>
Komentarze
Prześlij komentarz