Od Charlesa- C.D. Kanade
[...] Dotknąłem nieśmiale dłoni Kanade. Ten dotyk był tak elektryzujący, tak niesamowity... Oboje spłonęliśmy rumieńcem.
- Nic się nie stało - powiedziałem.
- Nie kłam.
- Ale mnie uzdrowiłaś. To jest najważniejsze, że naprawiłaś swój czyn. Poza tym, pozwoliłem Ci wyładować na mnie agresję. Jestem z twardej gliny - zaśmiałem się.
- Mimo wszystko, nie powinnam Cię uderzać.
- Po prostu... Staram się dać Ci coś, czego nie dostałaś od nikogo innego. Mógłbym całe lata, codziennie znosić to, aby tylko móc to robić.
(Kanade?)
Komentarze
Prześlij komentarz