Od Delili


Siedziałam na drewnianym stołku w małym gabinecie. Panował tu okropny nieład, z licznych stołów zostały pozrzucane sterty papieru, listy, notatki. Wszystko było zalane atramentem, a książki pospadały z półek. Wyglądało to tak, jakby ktoś w pośpiechu czegoś szukał. Ale to była rzeczywistość i - według pewnego człowieka - porządek.
Wszedł przez uchylone drzwi. Na jego pomarszczonej twarzy malował się smutek. Tak przygnębionego widziałam go tylko raz - kiedy Ona umarła. Jego fartuch był pobrudzony zaschniętą krwią i smarem. Podszedł do mnie i kucnął, aby nasze twarze znalazły się na tych samych wysokościach.
- To dla naszego dobra, Lilciu. Nie mogę pozwolić, byś komuś powiedziała o moich tajemnicach.
Wyjął z kieszeni fiolkę ze sporą pigułką. Otworzyłam szerzej oczy ze zdumienia. Nie, on nie może tego zrobić!
- Ty... - wyszeptałam - Naprawdę zamierzasz...
- Tak - odparł szybko - Tylko nie krzycz. Zamknij oczy.
Posłusznie wykonałam rozkaz. Poczułam, jak rozwiera mi usta i wkłada tabletkę. Nie próbowałam się wyrywać. To i tak by wcześniej nastało.
Przełknęłam.
*
Otworzyłam zmęczone oczy. Nade mną wznosiły się dziwne kształty, jakby kolumny. Dopiero po kilku zamruganiach stwierdziłam, że to drzewa. Nie wiedziałam, gdzie byłam, ani co robiłam. Nagle okropny ból głowy przyćmił mi rzeczywistość. Ponownie straciłam przytomność.

C.D.N.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Od Dan- C.D. Imogen

Nowa uczennica- Nula Athern