Od Felix'a - Upadek (część 1)

Uciekałem przed ścigającymi mnie aniołami. Czułem pęd powietrza. Szumiący w uszach wiatr, co jakiś czas jakiś głośny krzyk za mną. Nie słuchłem tego. Za długo słuchałem. Obruciłem się. Zobaczyłem 2, pewnie jest ich więcej. Nawet na pewno. Zanurkowałem między drzewa. Obili się o drzewa. Wylądowałem na polanie by złapać oddech. usłyszałem nagle trzepot skrzydeł. Nie wiedziałem z której strony. Chroniony przez zaklęcie, odbija się echem. Nagle wyrzedł przede mną z lasu mój nauczyciel - Philip
- Widzę, że już nie latasz z Arthur'em - powiedział chłodno i poważnie
- Nie mam takiej potrzeby. Nie potrzebuje nic więcej od niego - stwierdziłem sucho 
- To nie dobrze, wracasz ze mną - powiedział patrząc mi prosto w oczy 
- Nigdzie nie mam zamiaru wracać, znowu mnie zamkniecie jak w więzieniu - powiedziałem cofając się krok
- Chyba nie zrozumiałeś - poczułem jak ciemni mi się przed oczami - Idziesz ze mną, to polecenie - odpowiedział 
Poczułem jak hipnoza przeszywa moje ciało. 
- Nie! - wyrywałem się spod niej - nigdzie się nie wybieram
Wyczarowuje miecz. Westchnął ciężko
- Sam tego chciałeś - w jego ręce także pojawia się miecz. 
Ruszyłem na niego z mieczem. Mocno zacisnąłem rękę na jego rękojeści. Odbijał moje ciosy. Płynnie, bez żadnego trudu. 
- Zapomniałeś, że to ja nauczyłem cię władać mieczem - powiedział drwiąco 
- Nie, nie zapomniałem - odpowiedziałem i przeciąłem mu ramię - Ale nie jestem już dzieckiem, które nie potrafi się bronić.  
Jego drwiący uśmiech powoli znikał z jego twarzy. Zrobiłem mu  wyraźne cięcie na twarzy, zaczęła mu lecieć krew, dużo krwi. Teraz on przeszedł do ataku. Odbijam jego ciosy. Wszystkie co do jednego. Wytrąciłem mu miecz i przewróciłem szybkim ruchem na ziemię. Przyparłem go do niej nogą.
- Dobij! teraz! - usłyszałem. głos w głowie, metaliczny, chłodny, nieczuły, a jednak dobrze mi znany
Oczy błysnęły mi czerwienią, a miecz od zachodzącego słońca. Pchnąłem miecz, wbijając mu go w pierś. Wyprowadziłem długie cięcie, kreśląc na jego piersi znak czaszki. Czaszka zalśniła, albo raczej wypaliła się niby podpalona ogniem. Mój miecz zaczął się powoli zmieniać, deformować, zmieniać się w kosę. Poczułem straszny ból. Zacząłem osuwać się na kolana. Mój oddech przyśpieszył. Zobaczyłem kontem oka Arthura.
Stękam cicho, głucho, prawie niesłyszalnie. Powoli do mnie podszedł. Poczułem jakby skrzydła mi się paliły, żywym ogniem, ale nie odwróciłem się by to sprawdzić. Aż w końcu wszystko ustało. Nie czułem już nic więcej, ani bólu, ani niczego. Powoli wstałem, podnosząc od razu kosę. 
-  Co się stało? - zapytałem go trochę nieprzytomnie   
- Nic wielkiego - uśmiechnął się spokojnie 
Patrzę na skrzydła, miałem wrażenie, że już są spalone. Nie, tylko czarne, machnąłęm raz, drugi. 
- Czy.... - nie skończyłem pytania, nie potrzeba
- Tak - kiwnął głową
- Ale... - urwałem nie kończę, nie potrzebuje już tego, co chciałem powiedzieć 
Popatrzałem na Philipa, nieżyjącego już w tej chwili 
- nie przejmuj się nim - powiedział Arthur i złapał mnie za ramię
Kiwnąłem głową. Było mi to już obojętne. 
- Czaszka co? - powiedział nagle, ja wyrwałem się z zamyślenia 
- Co takiego? - popatrzałem na niego przez ramie 
- Znak - wskazał na Philipa - Ja mam węża, Isabell kocie oko, a Victor koronę. Twój jak widzę to czaszka
Kiwnąłem głową znów obojętnie. Obróciłem kosą i schowałem ją.  
- Można się było tego spodziewać, od wtedy - stwierdził 
- Co?
- Odkąd zabiłeś Michaela, pamiętasz? 
Kiwnąłem głową tym razem z koncentrowany na tym co mówi.     
- Zabiłeś upadłego archanioła, miał on ten sam znak, teraz ty nim zostałeś. Taka tradycja trwa już od....., praktycznie zawsze. Nikt jej jeszcze nie przerwał - odpowiedział
- Co teraz? - zapytałem 
- Teraz będziesz się uczyć, jak korzystać z Mocy, potem zrobisz co zechcesz - odpowiedział 
- Ale to nie będzie.... - urwałem 
- Nie - zaśmiał się - tak zachowywałem się tylko w tamtym życiu, teraz będziesz mieć mnóstwo swobody, jednak lekcje będą trwać, a ty na nie uczestniczyć i musisz na nich uważać - powiedział powoli
Pokiwałem głową.
- Lecimy - powiedział i wzbił się w powietrze 
Zerknąłem jeszcze raz na mojego starego nauczyciela z obojętnością i poleciałem za nim.


Koniec części 1 C.D.N. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Od Dan- C.D. Imogen

Nowa uczennica- Nula Athern